W USA benzyna stała się droższa niż coca-cola, jednak wciąż brakuje przekonania dooszczędnych diesli. Amerykańscy producenci zaczęli się zastanawiać nad alternatywą dla paliwożernych pojazdów. Nie wynikło z tego jednak wiele więcej poza publicznie wygłaszanymi deklaracjami. Chociaż General Motors już w 2000 r. obiecywał, że w 2004 r. zaoferuje hybrydowy napęd w SUV-ach i pikapach, do dziś nic takiego się nie wydarzyło, a szef ds. rozwoju Bob Lutz oficjalnie żałuje, że nie zdążyli na czas.Zupełnie inaczej niż Toyota. Podczas gdy europejscy producenci wciąż jeszcze pracują nad napędem hybrydowym, Japończykom udało się w Stanach wyciagnąć hybrydy z niszy dla egzotycznych pojazdów ekologicznych i sprzedawać w całkiem przyzwoitych ilościach. 54 tys. Priusów znalazło już właścicieli, w 2005 r. ma być ich 100 tys. Najwięcej w Kalifornii, gdzie gubernator Schwarzenegger kusi podatkową ulgą w wysokości 4 tys. dolarów.15 kwietnia do sieci sprzedaży w USA trafi Lexus RX 400h. Premierę europejską przewidziano na lato. Mogliśmy wypróbować go już w amerykańskiej wersji, model dla Europy będzie miał usztywnione zawieszenie. Auto ma udowodnić sceptykom, że emisja "czystych" spalin i niskie zużycie paliwa wcale nie muszą kłócić się z radosnymi wrażeniami z jazdy. Z wyglądu dwutonowy, 4,76-metrowy SUV odpowiada znanemu RX 300. Pod blachą ukryto jednak technikę przyszłości. Tu współpracuje team złożony z 3,3-litrowego silnika benzynowego V6 o mocy 211 KM i dwóch motorów elektrycznych - po jednym dla każdej osi. W sumie hybryda osiąga moc 272 KM i niewiarygodny moment obrotowy 750 Nm. Zasada działania jest podobna jak u krewniaka Priusa, ale jeszcze bardziej zaawansowana. Bez komputera ani rusz. Jednostka centralna decyduje w ciągu milisekund, kiedy i jaka energia przekazana ma być na osie.Z powodu wysokiego momentu obrotowego zrezygnowano z konwencjonalnego "automatu". To zadanie przejęła całkiem nowa przekładnia planetarna, która przekazuje napęd między silnikiem benzynowym, elektrycznymi a generatorem. Jak twierdzą Japończycy, jest w ogóle pierwszą, która znosi wielki moment obrotowy RX 400h. Motory elektryczne zasilane są z baterii - tak kompaktowych, że mieszczą się pod tylną kanapą. Baterie z kolei zasila wspomniany już generator przetwarzający energię hamowania i nadmiarową powstałą podczas jazdy (por. rysunek poniżej). Cała ta skomplikowana technika może jednak w ogóle nie obchodzić podróżnych otoczonych lexusowym luksusem. Kierowca nie musi obsługiwać żadnych dodatkowych urządzeń, a 65 l paliwa starczyć mu powinno na przejechanie 800 km. Wszystko działa doskonale, przydałoby się co najwyżej trochę brzmienia przyjemniejszego dla ucha.Na amerykańskich autostradach hybrydy mogą w pełni wykazać talent oszczędzania. Prognozy przewidują, że w 2015 r. sprzedawać się tam będą 3 mln takich aut. Ale i w Europie RX 400h mógłby się stać alternatywą dla dieslowskich SUV-ów. Najpóźniej wtedy, gdy zaostrzą się normy czystości spalin, sprzedawane w większej ilości auta staną się tańsze.Podejrzenie, że Japończycy subwencjonują hybrydową ofensywę, wiceprezydent Toyoty Akihiko Saito (wywiad obok) zdecydowanie rozwiewa: "My na tym zarabiamy pieniądze". W przyszłości jeszcze dużo większe. Lista firm, które chciałyby kupić od Toyoty licencję na produkcję napędu hybrydowego ciągle się wydłuża. Podobno znajduje się na niej także Porsche...
Podwójna zabawa
Tłuste lata minęły. Odczuwają to już nawet amerykańscy kierowcy, którzy do tej pory nie musieli się specjalnie martwić o oszczędzanie paliwa.