Nazywał się on Maximilian E. Hoffmann i zajmował się sprzedażą luksusowych samochodów w USA. Pewnego dnia zwrócił się do Porsche z sugestią, by firma stworzyła spartańską, sportową, bezceremonialnie skupioną na dawaniu przyjemności z jazdy wersję modelu 356. Porsche posłuchało i wzięło standardowy model, po czym skróciło mu szybę, zamontowało lekkie fotele, wyrzuciło zbędne wyposażenie i postarało się o dach z lżejszego materiału. Efekt? Najmocniejsza wersja miała 110 KM i rozpędzała się do ponad 200 km/h, ważąc przy tym raptem 760 kg. Sprzedano ponad 4 tys. sztuk, co przerosło oczekiwania firmy.
W 1988 roku pojawił się kolejny Speedster. Też miał zubożone wyposażenie (np. szyby na korbki), mniejszą przednią szybę i niższą masę, a do tego dorobił się kultowego już elementu Speedstera – pokrywy na dach z podwójnym przetłoczeniem. Nowością była możliwość zamówienia tego modelu w zwykłej wersji lub w odmianie Turbo. Powstało tylko 2103 egzemplarzy, wszystkie przez pół roku, więc to kolekcjonerskie cacko.
Jeszcze mniej, bo tylko 930 sztuk, powstało modelu 964 z 1992 roku. Podobnie jak wcześniej, też była skrócona lista wyposażenia, mniejsza szyba i krągłości za fotelami, a nowością były felgi w kolorze nadwozia. Teraz to trochę kiczowate, ale w latach 90. to było superfajne!
Czwarty Speedster zadebiutował w zeszłym roku. Auto jest duchowym następcą modelu 356 z 1953 roku i by się do niego upodobnić, ma krótszą i bardziej nachyloną szybę przednią i podwójne przetłoczenie za fotelami. Są jeszcze dodatkowe spojlery z tyłu, czarna obwódka przednich świateł i tylny dyfuzor w stylu GT3. Dach jest, owszem, ale składany ręcznie i nie tak wyrafinowany jak ten w zwykłym modelu cabrio.Pod maską czai się boxer o pojemności 3,8 l i mocy 408 KM. Porsche nie podaje osiągów, ale chwali się niskim spalaniem (10,3 l) – co za ekologiczny nonsens! Powstanie tylko 356 sztuk tego modelu (na cześć przodka), a każdy za ponad 200 tys. euro, czyli o ponad 80 tys. więcej niż Carrera 4S Cabrio, na której Speedster bazuje.