Za brak sieci będą musiały zapłacić 500 zł od auta. Jednak ostateczna kara zależeć ma od liczby pojazdów wprowadzonych do Polski oraz liczby dni w roku, w których nie było sieci. Prywatni importerzy sprowadzający do Polski mniej niż tysiąc aut mają do wyboru albo utworzenie sieci, albo 500-złotową opłatę od każdego pojazdu. Pieniądze mają trafiać na konto Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który przeznaczy je na rozwój recyklingu.Stacje demontażu będą musiały przyjąć bezpłatnie każde kompletne auto wycofane z eksploatacji. Za recykling pojazdów bez cech identyfikacyjnych, np. silnika, zapłaci właściciel - 10 zł od każdego kg masy pojazdu.Założeniem projektu jest to, by system recyklingu finansował się sam. Adam Małyszko, reprezentujący stowarzyszenie forum recyklingu samochodów FORS, uważa, że jest to niemożliwe. Czy system się sprawdzi? "To zależeć będzie m.in.: od aktów wykonawczych, przestrzegania zakazu demontażu pojazdów w miejscach do tego nieprzeznaczonych oraz sprawnie funkcjonującej Centaralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców" - mówi Małyszko.
Posłowie przyjęli wraki
Zbiórką wraków mają zająć się przedsiębiorcy prowadzący punkty zbierania pojazdów, którzy będą mieli podpisane umowy ze stacjami demontażu. Sieć przyjmowania pojazdów powinna być utworzona nie dalej niż 50 km od stacji demontażu, a jej tworzeniem mają się zająć firmy wprowadzające na rynek więcej niż tysiąc pojazdów rocznie.