• Pomimo rosnących kar liczba zatrzymywanych pijanych kierowców jest niemal stała
  • Obecnie każdemu z zatrzymanych pijanych kierowców grozi więzienie
  • Zaskakujący jest odsetek kierowców naprawdę pijanych wśród tych, którzy mają niedozwoloną ilość alkoholu we krwi

Prawdziwy rekord padł w niedzielę 29 października 2023 r., gdy policja mogła wpisać do swoich statystyk 590 kierowców złapanych na kierowaniu po alkoholu. Nawet jeśli w tej liczbie zaplątało się trochę przypadków z soboty – wiadomo: pracowity weekend, nikt nie ma głowy do wypełniania tabelek, to i tak liczba ta jest piorunująca. W ubiegłym roku w trakcie i w dni poprzedzające Wszystkich Świętych takiego rekordu nie było, maksymalny dzienny wynik to 358 pijanych kierowców zatrzymanych 30 października.

W tym roku w sumie przez pięć dni, wliczając już Wszystkich Świętych, na kierowaniu po alkoholu wpadło 1531 kierowców – prawie w punkt tylu, ilu złapano dwa lata temu i nieco mniej (o 61) niż w tym samym okresie przed rokiem. A zatem... nic się nie zmienia. Na pozór nic, bo przecież państwo wypowiedziało wojnę pijanym kierowcom, ostatnie salwy z zaprawdę dużej armaty padły całkiem niedawno: od października obowiązują zaostrzone kary za kierowanie w stanie nietrzeźwości, w teorii już za pierwszym podejściem sprawcy przestępstwa (pijanemu kierowcy) grożą aż trzy lata więzienia. Koniec z karą grzywny, koniec z karą ograniczenia wolności: nowy przepis Kodeksu karnego, art 178a par. 1, każe wsadzać pijanych kierujących do więzień.

I co? I nic. Nie działa.

Pijani kierowcy a tak zwani wczorajsi

Przy okazji warto rozwiać wątpliwości, które krążą wokół tematu pijanych kierowców: czy policja raczej wyłapuje "wczorajszych" kierowców, którzy pili wieczorem i w nocy, minęło parę godzin, czują się świetnie i nie mają świadomości zalegających promili, czy są to kierowcy po jednym piwku, czy też tacy, którzy są wyraźnie podchmieleni lub wręcz półprzytomni wsiadają za kierownicę? Ci ostatni są oczywiście najbardziej niebezpieczni. Jedni - bo stają się królami drogi, w pijanej euforii nie widząc barier i przeszkód. Drudzy - bo kompletnie nie panują nad pojazdem.

Wskazówkę znajdziemy w statystykach rocznych podsumowujących urobek policji z 2022 r. Statystyki mówią, jakie przepisy naruszyli zatrzymani. A zatem:

  • 57 tys. 71 kierujących zatrzymano na podstawie art. 178a par. 1 kodeksu karnego: to największa liczba wśród kierujących zatrzymanych za alkohol, a dotyczy kierujących pojazdami mechanicznymi (samochody, motocykle, itp.) w stanie nietrzeźwości. "W stanie nietrzeźwości", a więc nie ma mowy o "jednym piwku". Niby podatność na alkohol to rzecz osobniczo-zmienna, niemniej nie wierzmy w bajki. Jednocześnie to raczej nie są kierowcy "wczorajsi". Jeśli ktoś po "wczoraj" wciąż ma pół promila, to albo pił naprawdę tęgo i jest prawdziwym idiotą, że rano wsiada za kierownicę, na bank przecież ma kaca albo wciąż kręci mu się w głowie, albo jest alkoholikiem, który pije od dwóch tygodni lub dłużej, całkiem nad tym nie panuje i żadną miarą nie powinien mieć już prawa jazdy.
  • 14 tys. 189 kierujących zatrzymano na podstawie art. 87 par 1 Kodeksu wykroczeń "Kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, prowadzi pojazd mechaniczny...". A zatem to są ci kierowcy, którzy jechali samochodem, mając we krwi 0,2-0,5 promila alkoholu. Wypili jedno lub dwa piwa i pojechali, ewentualnie w czasie kontroli byli właśnie "wczorajsi", może już naprawdę nie czuli działania alkoholu.

Kierowcy pod niewielkim wpływem alkoholu stanowią mniejszość wśród zatrzymanych. Zdecydowana większość to kierowcy naprawdę pijani, półprzytomni, niebezpieczni.

  • 6410 kierujących zatrzymano na podstawie art.  87 § 2 Kodeksu wykroczeń: to kierujący pojazdami innymi niż mechaniczne, zapewne głównie rowerzyści, jadący w stanie "po użyciu". Po piwku lub dwóch, niebezpieczni głównie dla siebie. Ta grupa kierujących stanowi mniejszość, gdyż nie rzucają się za bardzo w oczy, ale też policja nie ma dużego interesu w rutynowym wyłapywaniu ich – za to wykroczenie grozi najwyżej 1000 zł mandatu.
  • 26 tys. 797 kierujących zatrzymano na podstawie art. 87 § 1a KW – to nietrzeźwi (powyżej 0,5 promila) kierujący rowerami, hulajnogami, itp. Zwłaszcza hulajnogi elektryczne na minuty to ulubiony środek transportu pewnej grupy pijanych, policja w niektórych miastach już mocno zwraca na to uwagę, stąd wysoka liczba zatrzymań. Mandat jest spory – 2500 zł.

Pijani kierowcy. Jak tłumaczą się jeżdżący na podwójnym gazie

Jak to jest, że pijani wsiadający za kierownicę nie boją się konsekwencji? Nie mając pogłębionych danych, przypuszczam, że można ich podzielić na kilka kategorii. Optymiści uważają, że dojadą niezatrzymywani przez nikogo, są w euforii alkoholowej, nie potrafią ocenić swoich ograniczeń, nie widzą, że jadą tak krzywo, że inni odruchowo sięgają po telefon. Niektórzy już wjechali do rowu, a jeszcze mają nadzieję, że ktoś im pomoże się wydostać i pojadą dalej. Takiego wyciągałem z rowu mniej niż rok temu. Nie był debiutantem, poszedł siedzieć.

- To nic takiego – myślą inni – najwyżej mnie zatrzymają, nikt mi nic nie zrobi. Faktycznie, wśród pijanych zatrzymywanych przez policjantów są kierowcy, którym się wydaje, że mają niewiele do stracenia, bo już nieraz mieli do czynienia z policją, mają wyroki w zawieszeniu, grzywien się nie boją, bo nie mają z czego zapłacić. Są wśród nich tacy, co od lat nie mają prawa jazdy i odsiedzieli już swoje, w tym za spowodowanie wypadków po alkoholu. Wychodząc z więzienia, znów piją, wsiadają za kierownicę, znów powodują wypadki. Państwo znów ich zamknie i znów wypuści. W tej grupie są i ci, którzy już w ogóle nie myślą. Co gorsza, nikt też nie próbuje pomyśleć za nich.

Są też alkoholicy, nie całkiem świadomi, że zamiast jeździć, powinni już się leczyć. Gdy policyjny alkomat podnosi alarm, następuje zdziwienie.

Jak państwo (udaje, że) rozwiązuje problem alkoholowy na drogach

Państwo robi naprawdę wiele, by pokazać, że coś robi. Kary za kierowanie po alkoholu są podnoszone regularnie i chyba tylko raz w najnowszej historii Polski – 10 lat temu – zostały zmniejszone. Obniżka, na którą zdecydowano się w 2013 roku, dotyczyła rowerzystów, którzy wcześniej traktowani byli z grubsza tak, jak dziś kierowcy samochodów: jadąc na rowerze po pijanemu, popełniali przestępstwa, a że rocznie przybywało dziesiątek tysięcy nowych przypadków, rowerzyści zaczęli stanowić istotny procent pensjonariuszy zakładów karnych. Trzeba było na coś się zdecydować: budować nowe więzienia albo trochę odpuścić. Po zmianie przepisów (od tamtej pory rowerzyści podlegają pod kodeks wykroczeń) liczba przypadków kierowania po pijanemu na rowerze drastycznie spadła, bo też organy ścigania nie mają już takiego interesu w ich wyłapywaniu.

Resztki Seata rozbitego w czerwcu 2022 r. nieopodal Kwidzynia. 17-letni kierowca i jego 18-letni pasażer byli pijani, kierowca nie miał prawa jazdy. Tym razem obyło się bez ofiar śmiertelnych Foto: Policja
Resztki Seata rozbitego w czerwcu 2022 r. nieopodal Kwidzynia. 17-letni kierowca i jego 18-letni pasażer byli pijani, kierowca nie miał prawa jazdy. Tym razem obyło się bez ofiar śmiertelnych

Tymczasem ostatnie zaostrzenie kar, które dotyczy kierujących pojazdami mechanicznymi, weszła w życie miesiąc temu i – jak zgodnie przestrzegali fachowcy – nic nie wniosła. Kierowcom nie robi już różnicy, czy maksymalna kara za jazdę po pijanemu to dwa czy trzy lata, mało kto zauważył, że teraz Kodeks karny nie przewiduje już kary grzywny, a jedynie więzienie. Tzn. w praktyce więzienie grozi za drugim razem (ale wtedy już naprawdę "nie ma zmiłuj"), za pierwszym można liczyć na wyrok w zawieszeniu.

Surowość kary, zwłaszcza po przekroczeniu pewnego poziomu jej abstrakcji, już nie odstrasza. Jeżdżący alkoholicy nie boją się kar za kierowanie po pijanemu po raz kolejny – są one tak wielowątkowe, tak skomplikowane, tak abstrakcyjne, że... komu by się chciało w to wnikać. Pięć, osiem lat więzienia, zakaz kierowania, wpłata na fundusz...

Obiektywnie rzecz biorąc, kary za jeżdżenie po pijanemu są w Polsce drakońskie: więzienie, wielotysięczne grzywny, wieloletnie (także dożywotnie) zakazy prowadzenie pojazdów – co można zrobić więcej? Otóż jest szykowany kolejny wątek – zabieranie samochodów (od marca 2024 r.). I to też niczego to nie zmieni.

Jedno jest pewne: walcząc z pijaństwem wśród kierujących, najłatwiej zaostrzyć kary, bo to nic nie kosztuje. Do kodeksu można wpisać i 15 lat więzienia, choćby i 25. To tylko liczby.

Czego państwo nie robi, by rozwiązać problem alkoholu na drogach?

  • Państwo zamyka, ale nie leczy. Pijani sprawcy wypadków idą do więzienia, gdzie tylko tracą czas. Nikt nad nimi nie pracuje, wychodzą tacy, jacy weszli, mając nawet mniej do stracenia. Są zagrożeniem dla innych. Trzeba się ich bać, bo nawet, gdy kogoś zabiją, nie zdobędą się na refleksję.
  • Państwo nie uświadamia. Mając swoje media, państwo powinno tłumaczyć: pojedziesz "wypity", zatrzymają cię, zostaniesz z dnia na dzień przestępcą. Nie dostaniesz kredytu, wywalą cię z pracy, stracisz prawo jazdy. Możesz kogoś zabić, wtedy nie wyjdziesz z więzienia przez całe lata. A przecież wystarczy, że nie pojedziesz, ktoś inny może poprowadzić.
  • Państwo nie organizuje akcji informacyjnych, nie uczula, nie podpowiada, aby – jeśli masz alkoholika w najbliższym otoczeniu – w odpowiednim momencie zabrać mu kluczyki.

Państwo kontroluje na potęgę, ale przecież wszystkich nie sprawdzi

W 2021 roku policja skontrolowała trzeźwość kierujących 8 mln 272 tys. 245 razy. Rok później było to już 12 mln 453 tys. 495 razy – statystycznie niemal każdy kierowca został raz w roku zbadany na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu.

Aż raz i tylko raz – wszystkich co dzień sprawdzić się nie da. Może jednak czas na jakieś całkiem nowe pomysły?

W 2022 r. średnio 195 kierowców pojazdów mechanicznych zatrzymywano każdego dnia za alkohol. Ilu dojechało do celu, mając tym razem szczęście, lepiej nie wiedzieć.