46-letnia Rafaela Vasquez stanęła przez sądem najwyższym w hrabstwie Maricopa, w stanie Arizona, pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci podczas wypadku z udziałem pojazdu bezzałogowego. Prokuratura zarzuca jej, że w chwilach poprzedzających zdarzenie oglądała filmy na telefonie, dlatego za późno zareagowała na sytuację na drodze. Kobieta nie przyznaje się do winy.

Do zdarzenia doszło w 2018 r. w mieście Tempe w Arizonie, gdzie Uber testował swój samochód bezzałogowy. Podczas jazdy pojazd potrącił śmiertelnie kobietę. Był to prawdopodobnie pierwszy w historii wypadek spowodowany przez pojazd bezzałogowy, podczas którego zginął przechodzień.

Vasquez uczestniczyła w testach jako kierowca zapasowy i jej zadaniem było przejęcie manualnej kontroli nad pojazdem w przypadku jakiejkolwiek niespodziewanej sytuacji. Tymczasem śledczy ujawnili, że podczas jazdy kobieta była zdekoncentrowana, ponieważ oglądała filmy na telefonie i dlatego zbyt późno nacisnęła na pedał hamulca. Samochód, poruszający się z prędkością nieco ponad 60 km/h, uderzył w przechodzącą przez jezdnię 49-letnią Elaine Herzberg, kobieta przeprowadzała na drugą stronę drogi swój rower.

Rzecznik Ubera nie chciał komentować zarzutów postawionych Vasquez.

Wypadek w Tempe wywołał liczne dyskusje na temat tego, kto powinien ponosić odpowiedzialność za wypadki z udziałem autonomicznych pojazdów. Okazało się, że zarówno w przepisach stanowych, jak i federalnych w USA brakuje odpowiednich regulacji na ten temat.

W 2019 r. prokuratura w Arizonie uznała, że Uber nie poniesie odpowiedzialności karnej za wypadek. Także Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu przypisała katastrofę głównie błędowi ludzkiemu, chociaż skrytykowała Ubera za to, że nie zapewnił podczas testów "wystarczającej kultury bezpieczeństwa". Po wypadku Uber tymczasowo zawiesił testy samochodów autonomicznych. Wznowił je dopiero rok później, po wprowadzeniu dodatkowych restrykcji, w tym limitów prędkości.