Niezbyt duży, niezbyt barczysty, ale za to znacznie nowocześniejszy. A jak jeździ?Już po półgodzinnej przejażdżce bez ogródek możemy powiedzieć, że bez zarzutu. Nowe MX-5 potrafi wszystko lepiej niż jego udana poprzedniczka. Jest twardsze, sztywniejsze i solidniejsze, więc podstawowe warunki do odczuwania przyjemności z jazdy są spełnione. Jak żadne inne auto Mazda pokazuje, że do radości za kierownicą nie potrzeba dużych, 6- lub 8-cylindrowych silników. Jej 4-cylindrowa jednostka ma 160 KM - i to w zupełności wystarczy, ponieważ auto jest tylko o 10 kg cięższe niż poprzednik (1130 kg). Musimy jednak mocno naciskać gaz - dopiero przy 6700 obr./min 2-litrowy, aluminiowy motor Mazdy pokazuje, na co go stać. Inna sprawa, że nie jest przy tym specjalnie głośny, a fanów sportowej jazdy ucieszy charakterystyczny, sportowy gang silnika. Oceniając wartość maksymalnego momentu obrotowego, można mieć pewne wątpliwości co do elastyczności - 188 Nm jest osiąganych dopiero przy 5 tys. obr. Jednak nawet przy niskich obrotach silnik zachowuje się bardzo dobrze i ciągnie równo do przodu. Dlaczego? 90 proc. momentu jest dostępne już od 2,5 tys. obr. Jeśli ktoś chce więcej, musi sięgnąć do drążka zmiany biegów, a to podobnie jak w poprzedniku daje wiele radości. W nowej "MX-5" mechanizm działa nawet precyzyjniej i przyjemniej. Gdy dodamy do tego precyzyjny, bardzo bezpośredni układ kierowniczy, twarde zawieszenie oraz wygodniejszą pozycję za kierownicą od razu chce się docisnąć gaz na zakręcie. Ale nowa MX-5 to nie tylko sportowe osiągi i dopracowany układ jezdny. Płócienny dach rozkłada się i składa tak łatwo, że nie znamy żadnego innego auta, któremu wychodziłoby to lepiej. Mazda nie zdecydowała się na elektryczny napęd - centralne zabezpieczenie jest tak proste w użyciu, że żaden inny mechanizm nie jest potrzebny. Choć jeżdżąc autem, mieliśmy wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie do sprawdzonych, dobrych konstrukcji sportowych, to technika, którą ma na pokładzie Mazda, należy do najnowocześniejszych. W wyposażeniu znajdziemy zarówno cztery poduszki powietrzne, jak i ESP, które wkracza dopiero wtedy, gdy robi się naprawdę gorąco - jeśli ktoś lubi efektowne zarzucanie tyłem, będzie z pewnością usatysfakcjonowany. Choć MX-5 jest rasowym autem sportowym, do bagażnika bezproblemowo zmieści się średniej wielkości walizka - w poprzedniku nie było to już tak oczywiste. Niestety, miłośnicy japońskiego roadstera muszą być cierpliwi. Podstawowa odmiana ze 126-konnym silnikiem będzie dostępna dopiero w przyszłym roku. Jeśli ktoś nie chce czekać tak długo, musi wybrać się do Niemiec. Właśnie tam od września sprzedawana będzie limtowana seria za 26 tys. euro. Radzimy się jednak pospieszyć - chętnych na auto jest sporo.
Prawdziwy roadster
Na marcowym salonie w Genewie mogliśmy zobaczyć to auto "na żywo", usiąść, przymierzyć się. Trzeba przyznać, że już wtedy zrobiło na nas piorunujące wrażenie - właśnie tak powinien wyglądać następca MX-5.