W pierwszej części przyjrzymy się europejskim władcom. Najczęściej wybierają oni przedłużone Mercedesy klasy S, rzadziej BMW serii 7 i Audi A8. Są też tacy, którzy korzystają z Lexusa LS lub Volkswagena Phaetona. Ogólnie jednak jest tak – jeśli w danym kraju jest dobrze rozwinięty przemysł motoryzacyjny, to władza go wspiera.
I tak francuscy prezydencji mają do swojej dyspozycji Renault VelSatisy, Peugeoty 607 i Citroeny C6, a politycy niemieccy biorą wszystko, co niemieckie – od Mercedesa S po niedocenionego VW Phaetona.
Politycy szwedzcy stawiają na Volvo i Saaby, a włoscy prominenci na Lancię i Maserati. Choć też nie zawsze – Hiszpania ma Seata, a król tego kraju kupił sobie ostatnio Audi RS6 (pewnie chce przeszmuglować prochy z Afryki).
Czesi są dumni ze Skody, więc dają politykom Skodę Superb. Słowacy są natomiast są bardzo ekologiczni, bo ich premier jeździ na co dzień Toyotą Prius.
W galerii umieściłem przede wszystkim limuzyny wykorzystywane w przeszłości i te mniej znane. Wierzę, że wiecie, jak wygląda klasa S, Toyota Prius i Renault VelSatis, więc skupmy się na ciekawszych autach.
Czyż Bentley stworzony specjalnie dla królowej Elżbiety II nie jest interesujący? Czy zazdrościcie Nicolasowi Sarkozy’emu tego, że w dniu zaprzysiężenia na prezydenta poruszał się Peugeotem 607 Paladine z otwieranym dachem?
A może pamiętacie jeszcze Mercedesy Pullmany, które były i wciąż są najbardziej luksusowymi i zdumiewającymi autami świata? Mam też fotki Angeli Merkel przy aucie, które wygląda jak ryba, Tony’ego Blaira w towarzystwie najbardziej królewskiej terenówki świata i kilka opancerzonych modeli BMW, którymi jeździli i jeżdżą nasi politycy.