Nie wiem, gdzie jest Urugwaj i szczerze mówiąc, nie interesuje mnie to, ale wiem, że prezydent tego kraju jeździ opancerzonym Chevroletem Vectrą (to Opel Vectra taki, jakiego znamy, tyle tylko że pod inną marką).
W Tajlandii najpopularniejszym autem w prezydenckiej flocie jest Volkswagen Transporter, a księżniczka tego kraju jeździ Mini Cooperem i New Beetlem. O, a na przykład na Kostaryce (też nie wiem, gdzie to jest, sorry) prezydent jeździ Kią Opirus.
Brzydszego auta nie mógł wybrać. Koreańscy prominenci jeżdżą natomiast superdługim Hyundaiem Genesisem, który jest jednym z najbardziej przedłużonych aut świata.
Inne kraje świata korzystają z europejskich limuzyn (najczęściej Mercedesa klasy S), a w Rosji popularny jest Ził. A czym się jeździ w USA?
Lincolnami lub Cadillakami. Pierwszy Samochód USA to Cadillac DTS. Kosztuje około 10 milionów dolarów i został stworzony specjalnie dla amerykańskich prezydentów.
Auto ma na pokładzie sześć miejsc i najlepsze systemy bezpieczeństwa. Jakie? Gdybym wiedział, to bym powiedział, ale nikt tego nie wie ze względów bezpieczeństwa.
Wiadomo natomiast, że z wnętrza Cadillaka DTS można prowadzić wojnę jądrową. Ekstra, nie? Siedzisz na tylnym fotelu i wciskać czerwone guziki, a świat zmienia swoje oblicze.
Ale to w końcu niepotrzebne wyposażenie, odkąd Barack Obama otrzymał pokojowego Nobla. W przeszłości natomiast prezydenci USA wybierali Cadillaki i Lincolny.