• Uczestnik wypadku, który pił alkohol po wypadku, ale przed dmuchnięciem w alkomat, miałby być traktowany tak samo jak nietrzeźwy uczestnik albo sprawca wypadku
  • Za spowodowanie po pijanemu śmiertelnego wypadku grozi, oprócz kary bezwzględnego więzienia, m.in. dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów
  • Podobnie jak nietrzeźwi sprawcy wypadków traktowane są osoby, które oddaliły się z miejsca zdarzenia
  • Więcej takich tematów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Zasadniczo chodzi o zmianę postępowania z kierowcami, którzy po pijanemu spowodowali wypadek, katastrofę albo zagrożenie katastrofą albo po pijanemu brali udział w wypadku czy katastrofie – tak, aby tuż po popełnieniu tego przestępstwa jeszcze bardziej niż obecnie utrudnić im "zacieranie śladów" swojej nietrzeźwości w chwili, gdy doszło do zdarzenia. Jak można udawać, że w chwili spowodowania albo uczestnictwa w wypadku było się trzeźwym, choć ma się we krwi, dajmy na to, półtora promila alkoholu? Niektórzy próbują po prostu... napić się ponownie jeszcze przed przyjazdem Policji, ale tak, aby widziało to wielu świadków. Wtedy można powiedzieć: "Owszem piłem, ale dopiero po zdarzeniu, a wcześniej byłem trzeźwy! Napiłem się, bo się tak zestresowałem, że musiałem!" To nie jest stuprocentowo skuteczny sposób, bo po pierwsze, świadkowie mogą powiedzieć, że sprawca wypadku chwiał się na nogach od razu po wyjściu z samochodu, a po drugie, na podstawie zmian w stężeniu alkoholu we krwi można z dość dużą dokładnością określić czas spożycia zakazanej substancji. Sąd może też zwyczajnie "nie dać wiary”: w wyjaśnienia kierowcy – i koniec. Niemniej taki wybieg utrudnia proces dowodowy – to fakt.

Marcin Prokop testuje elektrycznego Jaguara I-Pace

Aby uczynić go bezskutecznym, autorzy zmian w Kodeksie karnym (to jedna z bardzo wielu zmian zaostrzających odpowiedzialność za różne, nie tylko drogowe, przestępstwa) wprowadzają w Kodeksie karnym zapis:

Fragment podany wytłuszczonym drukiem to nowość. Dla wyjaśnienia dodajmy, że paragraf pierwszy art. 42 KK mówi po prostu o przestępstwie przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, zaś art. 173 i 177 mówią o katastrofie w ruchu lądowym i o wypadku. Kto zatem po prowadzeniu auta w stanie nietrzeźwości, po wzięciu udziału w wypadku czy w katastrofie napije się alkoholu, zanim zostanie zbadany, ten traci prawo jazdy co najmniej na 3 lata.

Prawo jazdy można stracić dożywotnio

Kolejny, nieco bardziej skomplikowany przepis znajdujący się w projekcie, mówi o tym, że sąd obligatoryjnie ma zakazać prowadzenia pojazdów dożywotnio, jeśli ktoś popełni po pijanemu przestępstwo, za które przewidywana jest taka kara (np. po raz kolejny kieruje po pijanemu albo jest pijanym sprawcą śmiertelnego wypadku czy katastrofy) i – znów – przed zbadaniem trzeźwości napije się, aby zatrzeć ślady swojej wcześniejszej "niedyspozycji".

Pijany sprawca wypadku ma gorzej niż trzeźwy – i to od dawna!

W tym miejscu warto wyjaśnić, że od bardzo dawna w polskim Kodeksie karnym jest przepis, który przewiduje zaostrzone kary dla nietrzeźwych sprawców wypadków.

Dla wyjaśnienia: art. 173 – chodzi o spowodowanie katastrofy, art. 174 – spowodowanie bezpośredniego zagrożenia katastrofą, art., 177 – spowodowanie wypadku. Art. 177 § 2 – dotyczy spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co trzeźwemu kierowcy grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia, a pijanemu – od 2 do 12 lat.

Dla pijanych wyższe kary, więc zaczęli uciekać

Po wprowadzeniu "drakońskich" kar dla pijanych sprawców i uczestników wypadków szybko zauważono, że tacy sprawcy nie mieli żadnego interesu w pokornym oczekiwaniu na przyjazd policjantów. Znacznie bardziej opłacało się od razu uciekać, aby wytrzeźwieć w bezpiecznym miejscu. Po wytrzeźwieniu kierowca zgłaszał się sam na komisariat, tłumacząc: "Byłem w takim szoku, że chyba wysiadłem z auta i biegłem przed siebie, a potem straciłem przytomność. Gdy się obudziłem, nie wiedziałem, gdzie jestem i dopiero po jakimś czasie przypomniałem sobie, że był jakiś wypadek. Oto więc jestem".

Skoro badanie alkomatem wykazywało zero, to kierowcy groziła co najwyżej kara za normalne spowodowanie wypadku – nie po pijanemu. I dlatego do Kodeksu karnego dopisano obowiązujące do dziś przepisy, że za ucieczkę z miejsca zdarzenia należy się dokładnie takie samo zaostrzenie kary, jak za spowodowanie wypadku po pijanemu – m.in. ten:

Kierowco – nie pij po wypadku!

Nowe projektowane przepisy godzą więc w rzadko spotykanych skrajnych desperatów, którzy nie tylko prowadzą po pijanemu, ale też mają butelkę zawsze pod ręką i są gotowi po nią sięgnąć, aby się napić przed dmuchnięciem w policyjny alkomat. Nie celują one raczej w tych, co po spowodowaniu wypadku uciekli, aby pić w domu, bo za ucieczkę surowa kara należy się i tak – od dawna.