Logo
WiadomościAktualnościPrzekleństwo carów

Przekleństwo carów

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Rosja to prawdziwe wyzwanie dla kierowców. Trasa i nawierzchnie zmieniają się jak w kalejdoskopie - na północy, w okolicach Petersburga rosyjskie bezdroża przypominają nieco fińskie szutry.

Przekleństwo carów
Zobacz galerię (3)
Auto Świat
Przekleństwo carów

Im dalej na południe - w stronę Wołgogradu, Astrachania i Noworosyjska robi się coraz cieplej i coraz bardziej bezludnie. W Kałmucji Master wkracza na stepy i półpustynie. Są wydmy - podobno identyczne jak we fragmentach maratonu Paryż-Dakar, z którym Master Rally często bywa porównywany. Nie bez przyczyny! Zwycięzcami są wszyscy ci, którzy w Rosji się nie pogubili, a ich pojazdy wytrzymały ściganie po drogach zagubionych gdzieś na terenie tego ogromnego kraju. Zgubienie trasy zdarza się nader często. Biorąc pod uwagę, że rajdówki i motocykle jadą z prędkością 150-180 km/h, pomyłki to przysłowiowy chleb powszedni. Efekt? Z Petersburga wyruszyło 46 samochodów, 38 motocykli i 6 ciężarówek. Na mecie było już tylko 28 jednośladów, 31 aut i 3 "trucki". Rajd wygrał Jean Louis Schlesser - gwiazda pucharu świata cross-country. Francuz nie odpuścił konkurentom i prowadził od samego początku. W kategorii motocykli najlepiej poszło Szwedowi Per Gunnowi Lundomarkowi. Rajd miał również mocny polski akcent. Do Rosji wybrała się ekipa "Orlen Team": Łukasz Komornicki i Rafał Marton w Mitsubishi Pajero oraz dwóch doświadczonych motocyklistów - Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. Komornicki z Martonem nie ustrzegli się przykrych przygód. W ich Mitsubishi zapaliła się instalacja elektryczna, mieli kłopoty z układem paliwowym i kilometrem... drutu, który owinął się wokół wału ich auta. Nie było szans, aby to uszkodzenie usunąć w krótkim czasie. Komornicki i Marton gołymi rękami i z pomocą małych kombinerek usuwali drut przez ponad 3 godziny. Tak stracili szansę na miejsce w pierwszej dziesiątce i ostatecznie rajd ukończyli na 15. pozycji w generalce. Szkoda, bo jechali naprawdę nieźle. Bardzo dobrze pojechali polscy motocykliści! Zarówno Marek Dąbrowski (w rajdzie na 3 miejscu) i Jacek Czachor (7 w klasyfikacji jednośladów) utrzymywali się w ścisłej czołówce Master Rally. Mieli dobrze przygotowany sprzęt i doświadczenie z 3 ostatnich edycji Dakaru. Jak sami mówili, trasa Master bardzo im przypominała... Polskę i dlatego świetnie się na niej czuli.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: