Poza tym to prawdziwe odbicie Ameryki - mówi Richard Hutting, designer, który zaprojektował ten lśniący pojazd. Również kierownictwo Forda jest olśnione nowym modelem i chce go umieścić obok Thunderbirda, GT 40 i Mustanga w galerii "żywych legend". Mądra decyzja - prowadzenie marki samochodowej to nie tylko produkcja łatwo zbywalnych aut, ale także tworzenie pojazdów, które na długo zapadną w pamięć. Design samochodu marzeń z rozsądną z punktu widzenia ceny techniką wielkoseryjną przekonuje także doskonałymi proporcjami i stylowymi detalami. "To nie jest samochód retro w klasycznym tego słowa znaczeniu, nowa wersja jakiegoś klasyka - mówi szef designerów J. Mays - Forty-Nine to według mnie stylistyczne odniesienie do okresu między latami 40. i wczesnymi 60. Wtedy Stany tak optymistycznie patrzyły w przyszłość jak nigdy wcześniej i później". Szerokie drzwi bez ramki okiennej otwierają się automatycznie za pomocą czujnika i ukazują wnętrze samochodu, które przypomina bardziej nowoczesne mieszkanie niż auto. Wygodne siedzenia są z jednej strony przymocowane do tunela środkowego, panoramiczny dach rozpościera się nad pasażerami niczym szklany baldachim, zamiast plastiku we wnętrzu dominuje metal i dwukolorowa skóra. Wyposażenie jest minimalistyczne, ale nie można oprzeć się wrażeniu szlachetności. Silnik dość niespodziewanie brzmi niezbyt czysto i harmonijnie. Dopiero ruch drążkiem zmiany biegów, wybranie pierwszego przełożenia i ruszenie powodują, że 256 koni zostaje zaprzężonych do pracy i przy pierwszym naciśnięciu gazu rwie się do przodu. Moment napędowy 3,9-litrowego silnika V8 jest poprzez 5-biegową przekładnię przenoszony na tylne, 20-calowe koła, które tylko czekają, by wzbić w niebo kłęby dymu z opon. Seryjna wersja ma rozpędzać się do "setki" w 7 sekund. Jeśli "gliniarze" mają akurat przerwę, powinno udać się nam rozpędzić to monstrum do 230 km/h. Będzie temu towarzyszyła cała symfonia dźwięków - od syku zasysanego powietrza do gardłowego brzmienia tłumików. O ile napęd robi bardzo dobre wrażenie, to hamulce najdelikatniej uznać trzeba za niedopracowane, a precyzję działania układu kierowniczego porównać można z autami z lat 30. "Samochody koncepcyjne są surowe niczym nieoheblowane deski - usprawiedliwia się Richard Hutting. - Niestety inżynierowie mogą wkroczyć dopiero wtedy, gdy zaakceptowany zostanie design". O 5 cm zostanie skrócony rozstaw osi, o 10 zmniejszy się szerokość. Długość i wysokość nie ulegną zmianie. Dalsze modyfikacje powinny objąć przednie kierunkowskazy, tylne światła i zderzaki. Wnętrze w dużym stopniu powinno zostać przejęte z konceptu. Tyczy się to także kokpitu, który będzie wyposażony tylko w dwa zegary (prędkościomierz i obrotomierz) oraz listwę umieszczoną pod przednim oknem z małymi wyświetlaczami pokazującymi ilość paliwa w zbiorniku i temperaturę (cieczy chłodzącej i oleju). Temu, kto ma za krótkie palce, by obsługiwać multifunkcyjną kierownicę, Ford zafundował klasyczną listwę z przełącznikami, która po naciśnięciu przycisku "wyjeżdża" z deski rozdzielczej. "Forty-Nine cenowo powinien być uplasowany poniżej Thunderbirda" - mówi Richard Hutting. - Jak to osiągniemy? Poprzez żelazną dyscyplinę, nowe pomysły przy montażu i mniej pojedynczych części". Produkcja ma zostać uruchomiona już w ciągu dwóch lat.
Galeria zdjęć
Przeszłość ma... przyszłość
Przeszłość ma... przyszłość