Dziś zawodnicy przejechali trasę o długości 206 kilometrów biegnącą do Ksar Ghilane Sud pierwotnie zaplanowaną na dzień poprzedni. Wczoraj motocykliści nie wyjechali na odcinek specjalny z powodu ograniczającej widoczność burzy piaskowej. Kuba Przygoński czuje się już lepiej pomimo zapalenia oskrzeli. Wpływ choroby jest jeszcze odczuwalny jednak na trasie daje z siebie wszystko. Zawodnik Orlen Team przez większość etapu kontrolował swoich rywali wyznaczających trasę. Zaatakował dopiero po ostatnim punkcie pomiaru czasu i objął prowadzenie.

- Jechaliśmy po świeżych wydmach nasypanych przez wczorajszą burzę piaskową. Był bardzo miękki piach. Wydmy nie były zbyt wysokie – około trzech metrów. Najlepszą metodą by je pokonywać było skakać, to najszybszy sposób. Spędziłem większość odcinka w powietrzu. Pod koniec odcinka specjalnego dogoniłem Lopeza i Rodriguesa, ścigaliśmy się do ostatniego kilometra. Udało mi się zwyciężyć z czego się bardzo cieszę – powiedział Jakub Przygoński.

Dobrym tempem pojechali również pozostali zawodnicy Orlen Team, którzy trzymają pozycje w czołówce.

- Etap bardzo trudny, typowo piaszczysty. Wystartowaliśmy wcześnie rano. Organizator musiał skrócić odcinek specjalny o około 10 kilometrów. Inaczej zabrakłoby nam paliwa. Jechaliśmy bardzo wolno po ekstremalnie kopnym piachu, na pierwszym drugim biegu. Było ciężko, nawigacja była również wymagająca. Jechaliśmy około trzy i pół godziny 200 kilometrów, więc średnia była bardzo mała – komentował Jacek Czachor.

Dąbrowski umocnił swoje prowadzenie w klasie Open - dużych motocykli powyżej 450 cc.

- Słabsi zawodnicy mogą mieć problem z ukończeniem tego etapu. Na trasie było mnóstwo kopnych, urwanych wydm, na których praktycznie nie można było rozwinąć prędkości. Jechało się naprawdę ciężko, ale przejechałem etap dobrym tempem i umocniłem pozycję w klasie Open – dodał Marek Dąbrowski.