Taka historia spotkała jednego z mieszkańców Leszna (woj. wielkopolskie), który oddał do naprawy swojego VW Golfa III kombi. Po wstępnej rozmowie mechanik oszacował koszt naprawy na kwotę w granicach 800 zł. Właściciel auta przystał na te warunki wypłacając mu 200 zł zaliczki.

Mechanik sprawiał wrażenie znającego się na fachu. Sugerował by wymienić rozrząd na marki Rouvile’a. Był to bardzo ważny szczegół, który utkwił w pamięci właściciela Golfa…

Przy odbiorze samochodu okazało się, że koszt naprawy zwiększył się do 1400 zł. Wszystko przez dodatkowe usterki, które wykryto w czasie naprawy. Chodziło dokładnie o zużyte szczęki hamulcowe i cylinderki, które miały zostać rzekomo wymienione. Naprawa ta nie była jednak uzgodniona.

Było to jednak o tyle dziwne, że osiem miesięcy temu, właściciel auta naprawiał hamulce u innego mechanika. By rozwiać swoje wątpliwości, skontaktował się z nim ponownie i umówił na sprawdzenie samochodu. - Po rozkręceniu bębna okazało się, że te części nie zostały wcale ruszone - mówi właściciel Golfa. - Były to te same szczęki i cylinderki, które wymieniliśmy osiem miesięcy temu. Wyraźnie zdenerwowany zabrał się za sprawdzanie kolejnych podzespołów, które miały zostać naprawione. W osłupienie wprawił go fakt, gdy odkrył, że zamiast wspomnianego Rouvile’a, w jego silniku nadal pracuje stary rozrząd Gates’a. Na tym jednak nie koniec. Chłodnica została wymieniona na pękniętą, a wahacze na używane. Jedyne co naprawdę zrobił mechanik to wymienił sworzeń, naprawił pompę wody i wytoczył bębny hamulcowe.

Mocno powstrzymując się od agresywnego działania zdenerwowany klient postanowił poczekać na rozliczenie z mechanikiem do następnego dnia. Wtedy to miał przyjechać do niego po pieniądze. Rozmowa nie trwała zbyt długo. Właściciel Golfa zapytał go tylko o to, co zostało zrobione. Gdy mechanik skończył wymieniać dokonane naprawy otrzymał do ręki kopertę i usłyszał następujące słowa: - W tej kopercie jest 200 zł (na tyle oszacował dokonane naprawy), jeśli jesteś mądry, to weźmiesz ją i wyjdziesz stąd nie pokazując się już więcej.

Obruszony na te słowa mechanik parsknął coś pod nosem i przystąpił do otwierania koperty. Oprócz wspomnianych 200 zł były tam zdjęcia starych części, które miał rzekomo wymienić. Blady na twarzy i wyraźnie zszokowany obrócił się tylko na pięcie i bez słowa oddalił. Można powiedzieć, że i tak miał dużo szczęścia. Właściciel Golfa mógł przecież zawiadomić policję i oddać sprawę do sądu. Zdekonspirowany oszust poczuł jednak skruchę, bo już na drugi dzień wysłał do swojego klienta sms o takiej treści: "Bardzo przepraszam, żałuję tego co zrobiłem".

Kiedy można wyrejestrować samochód: