Rajdu nie ukończyło w tym roku, aż 30 załóg, co stanowi prawie ¼ stawki.

Niestety w grupie pechowców znalazł się także Andi Mancin, którego pilotował dziennikarz TVN Turbo, Łukasz Byśkiniewicz.

Załoga startująca 400 konnym Mitsubishi Lancerem Evo IX notowała dobre czasy plasując się w środkudrugiej dziesiątki. Bielski kierowca przekreślił jednak swoje szanse podczas drugiego przejazdu odcinka Żerań. Solidne uderzenie zniszczyło felgę i załoga zanotowała prawie 16 minutowe spóźnienie.

To definitywnie pogrzebało nadzieje Andiego Mancina na zakwalifikowanie się do występu na ulicy Karowej. Załoga Mancin i Byśkiniewicz nie złożyła jednak broni i cieszyła kibiców widowiskowym przejazdem Bemowa, gdzie zmierzyli się w parze z Maciejem Lubiakiem.

Andi Mancin: Niestety nie udało nam się wypełnić wcześniejszego planu i wystąpić na Karowej. Popełniłem błąd i ponieśliśmy tego konsekwencje. Wielka szkoda, ale cóż stało się. Obaj z Łukaszem wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudne zadanie i walka z mocną stawką w bardzo mocnych samochodach. Atmosfera na rajdzie była świetna i bardzo się cieszę, że mogłem tutaj ponownie wystartować. Dziękuje serdecznie wszystkim, którzy mi pomogli i wspierali to przedsięwzięcie. Dziękuje przede wszystkim sponsorom: firmie KAM, firmie Euro-Trans, firmie Skobierski oraz Pirelli, a także AntyRadiu i TVN Turbo za ich patronat medialny. Specjalne podziękowania należą się też firmie Xpoint.pl i ich mechanikom, którzy odpowiadali za przygotowanie i serwisowanie Lancera. Samochód był świetny i była to dla nas ogromna frajda walczyć tak mocnym i szybkim samochodem. Dziękuje Łukaszowi za udaną współpracę i wspólną ciężką pracę i dziękuje też wszystkim kibicom, którzy trzymali za mnie kciuki. Obiecuje, że za rok znów wrócę walczyć do Warszawy.

Łukasz Byśkiniewicz: To było dla mnie wspaniałe doświadczenie. Powiem szczerze,że przed startem bardzo się denerwowałem, bowiem zastępowałem najbardziej doświadczonego pilota w Polsce, Maćka Wisławskiego. To był mój rajdowy debiut jeśli chodzi o rolę pilota i muszę powiedzieć, że to bardzo trudny zawód, ale również emocjonujący. Z Andim bardzo chcieliśmy dostać się na ulicę Karową, ale niestety pęknięta felga na hamowaniu po długiej prostej na Żeraniu przekreśliła szanse na pojawienie się na najsłynniejszym OS-ie w Polsce. Cóż, takie są rajdy. Z mojej perspektywy doświadczyłem wszystkiego: szybkiej i widowiskowej jazdy, zmiany koła, naprawy auta, pilnowania aby się nie spóźnić na punkty kontroli czasu. Krótki rajd ale było wszystko. Dla mnie bomba. Mam nadzieje, że Andi jeszcze kiedyś mnie zaprosi na prawy.