Grzegorz i Robert mają powody do zadowolenia.

- Rajd Barum był dla nas bardzo ciężka próbą - powiedział po rajdzie Grzegorz Grzyb. Był także nie lada wyzwaniem biorąc pod uwagę fakt, że na starcie „Barumki” stanęło wielu znakomitych zawodników, mających za sobą nawet przygodę w MŚ. Nawierzchnia odcinków specjalnych Rajdu Barum należy do bardzo trudnych. Miejscami równy asfalt, miejscami pogarbiony, wybijający z rytmu. Na dodatek niewidoczne partie leżącego w lesie żwiru, na którym hamowanie kojarzy się z cyrkową wręcz ekwilibrystyką.Założyliśmy szybką, ale czystą jazdę od pierwszych kilometrów rajdu, ale kiedy po OS 2 okazało się, że rywale jadą szybciej od nas, musieliśmy przyspieszyć i my. Od oesu numer 3 staraliśmy się utrzymać wysokie tempo, co nie było sprawą łatwą, bowiem odcinki były niezwykle wymagające. Do tego doszły małe problemy z samochodem, którego silnik przerywał. Na szczęście mechanicy wymienili wszystko, co można było wymienić i dolegliwość ustąpiła. Jestem zadowolony z osiągniętego wyniku. Przed rajdem zakładaliśmy, że szczytem marzeń będzie miejsce w pierwszej dziesiątce oraz walka o zwycięstwo w A6. Udało się osiągnąć ciut więcej i jest to dla nas powód do satysfakcji. Satysfakcję przyniosły nam także te odcinki specjalne, podczas których udało się wygrywać z Jean-Josephem.

Robert Hundla także nie kryje swojego zadowolenia.

- Dla pilota Rajd Barum to szczególne wyzwanie - powiedział. Trudne technicznie, arytmiczne OS-y wymagają olbrzymiej koncentracji i uwagi. Cieszę się, że nie zawiodłem Grześka i nie popełniłem żadnego błędu. Potwierdzam opinię o perfekcyjnej organizacji rajdu. To jedna z najtrudniejszych imprez, w jakich miałem przyjemność uczestniczyć, ale także jedna z najlepiej zorganizowanych.

Zdjęcie: Petr Frýba