Michał Sołowow i Maciej Baran byli o krok od zwycięstwa w Rajdzie Chorwacji. Niestety nie udało się...

- Przed startem do drugiego etapu mieliśmy duże nadzieje. Po wypadku Volkana Isika poczuliśmy się trochę rozluźnieni. Jechaliśmy na pierwszym miejscu i wydawało się, że wystarczy je dowieźć do końca. Niestety na OS 12 zepsuło się wspomaganie kierownicy. Przez dwanaście kilometrów walczyliśmy, aby utrzymać się na drodze. Szanse na zwycięstwo zostały pogrzebane." - tak komentował swój występ w Rajdzie Chorwacji Michał Sołowow.

Polska załoga zajęła ostatecznie czwarte miejsce.

- Po usunięciu awarii, na kolejnej pętli okazało się, że Simon Jean-Joseph jest kilka sekund za nami - wyjaśniał Michał. Niestety na ostatniej próbie „dołożył” nam kilka sekund i w ten sposób miejsce na pudle nam uciekło. Zadecydowały błędy z pierwszego dnia, kiedy wykonaliśmy trzy niekontrolowane obroty. Oddaliśmy rywalom ok. 40 sekund. Gdyby nie to mogliśmy wygrać. Trzeba oddać szacunek Simonowi, bo jechał bardzo dobrze.

Sołowow rozwiał też wątpliwości (między innymi i nasze), że w tym rajdzie lepiej by wypadł, jadąc nie Fiatem Grande Punto Super 2000, ale (tak, jak w trzeciej eliminacji - Rajdzie Fiata), Mitsubishi Lancerem Evo IX.

- Nasze Punto spisuje się coraz lepiej: można tym autem wygrywać - mówił. Wiele jednak zależy od warunków. Jak jest ślisko to Punto ma tendencję do zachowywania się jak auto tylno-napędowe. To jest zaskakujące, szczególnie mając na uwagę jak w takich samych warunkach zachowuje się Mitsubishi Lancer. Zawieszenie, które mieliśmy w Chorwacji świetnie sprawdza się na równych, szybkich i śliskich OS-ach, ale będzie mniej skutecznie działało na nierównej nawierzchni. To są pewne niuanse, które wymagają testów i dalszej pracy nad samochodem. Ale teraz, po trzech startach czuję się w aucie znacznie pewniej.

Michał i Maciek wygrali trzy odcinki specjalne w rajdzie i zdobyli pięć punktów do klasyfikacji generalnej Mistrzostw Europy, w której zajmują drugie miejsce za Dimitarem Ilievem.

Michał Sołowow nie ma szczęścia! Kilkakrotnie w swojej karierze sukces "uciekł mu sprzed nosa". Tak było choćby podczas ostatniego rajdu w ubiegłym roku - nasza załoga miała szanse na tytuł Wicemistrzów Europy, a mimo zajęcia drugiej lokaty w zawodach... spadła na czwarte miejsce. Zadecydował pechowy zbieg okoliczności...

Michał i Maciek nigdy się jednak nie poddają i za to trzeba ich bardzo cenić. Sołowow traktuje swoje hobby bardzo poważnie, jest wszak profesjonalistą w "każdym calu", ale jego świat absolutnie nie kończy się na rajdach.

W Rajdzie Polski Michale będzie lepiej. Choć wcale nie łatwiej, a może nawet trudniej, bowiem obsada zapowiada się mocniejsza...

Inni nasi reprezentanci w Chorwacji, Tomasz Czopik i Glib Zagorij także przegrali z samochodem. Brak profesjonalizmu ekipy serwisowej może przejść do legendy. Michał jechał dwanaście kilometrów bez wspomagania, Tomek - więcej. Nie dziw, że był zniechęcony, całkiem poważnie myślał o zjechaniu z trasy i zamknięciu samochodu na kluczyk.

Jednak rajd ukończył, potwierdzając, że jest równorzędnym rywalem zarówno dla Sołowowa, jak i kierowców zagranicznych...

Mamy dwie załogi w Mistrzostwach Europy. Za nimi cztery eliminacje, przed nimi - sześć. Najbliższą jest Rajd Polski. Będziemy trzymali za nich kciuki!

Bo szczęście ma to do siebie, że się odwraca! Może się uśmiechnie do Michała, Maćka, Tomka i Gliba już w przyszłym tygodniu w Mikołajkach?

Oby!