W dniu wolnym Orlen Team do południa odpoczywał. Potem było sprawdzanie sprzętu. W motocyklach zostały wymienione silniki. W samochodach tego robić nie wolno, ale w Nissanie Navara Krzysztofa Hołowczyca wymieniono m.in. zawieszenie, skrzynię biegów, tylny i przedni most, amortyzatory, wahacze. Kierowca ORLEN Team na drugą część rajdu będzie mieć prawie nowy samochód i z optymizmem czeka na dalszą rywalizację. Podobnie jak motocykliści Jakub Przygoński, Jacek Czachori Marek Dąbrowski.

Krzysztof Hołowczyc: - Wreszcie można odpocząć. Wreszcie taki fajny czas, kiedy nie myśli się tylko o samochodzie. Może jakiś basenik,może z bliska zobaczę, jak Pacyfik wygląda. Nasi mechanicy nie mają wolnego dnia, ale dzięki temu nasz samochód będzie jak nowy, bo wszystkie części będą wymienione. Jeszcze pewnie będę musiał wieczorem podjechać i zrobić test, żeby mieć pewność, że wszystko działa jak należy, żebyśmy na odcinku specjalnym nie mieli przygód. A na razie odpoczynek, trochę muzyki, trochę spokoju, dłużej pośpię. Miły dzień.

Jacek Czachor: - Dzień przerwy należał nam się. Rajd jest bardzo trudny. Musimy przez ten jeden dzień się zregenerować. Potrzebny nam też dzień, żebyśmy ułożyli sobie wszystkie ciuchy, przygotowali się do kolejnych ciężkich siedmiu dni. Mieliśmy już niezły bałagan, bo czasami padał deszcz, był wiatr z kurzem i w torbach mamy galimatias.

Jakub Przygoński: - Oszczędzamy siły jak najbardziej, czyli leżymy w łóżku i staramy się odpocząć, żeby sił wystarczyło na następne siedem dni. Mój motocykl ma już wymieniony silnik i przez kolejne dni będę spokojny, że wszystko będzie dobrze.

Marek Dąbrowski: - Tylko do tego wywiadu i na obiad podnoszę się z łóżka, a tak poza tym będę leżał i nic innego nie robił. Jedzenie, picie odżywek, odpoczynek i to wszystko.

Siódmy etap Rajdu Dakar 2010 sprawił wielkie spustoszenie wśród uczestników. Do mety nie dojechało wielu, a niektórzy dosłownie w ostatnich godzinach dnia następnego. Wszyscy są bardzo zmęczenie. Sprżęt generalnie zdemolowany ekstremalnymi warunkami na trasie. Dzisiaj czas na regenerację, by jutro powrócić na trasę i rozpocząć walkę z czasem.

Sytuajcja polskich rperezentantów nie jest zła. Po perypetiach do czołówki powoli powracają motocykliści - Jakub Przygoński i Jacek Czachor. Dzielnie wśród załóg fabrycznych trzymają się Krzysztof Hołowczyc i Jean Marc Fortin, którzy wciąż są w pierwszej dziesiątce elity tego maratonu. Nie można mieć jednak złudzeń, że przetrwania na szóstej pozycji będzie niezwykle trudne, gdyż systematycznie straty nadrabiają mistrzowie tej dyscypliny i mają już stosunkowo niewielkie straty do naszej załogi. Każde miejsce w pierwszej dziesiątce uznać należy za wielki sukces "Hołka".

Po problemach z przebita oponą straty nadrabia nasz jedyny reprezentant jadący quadem - Rafał Sonik. Stara się walczyć z gospodarzami i systematycznie zbliża się do pierwszej trójki. Zapewne wygrać będzie trudno i jest to prawie niemożliwe, bo miejscowi zawodnicy znają teren, korzystają z dziwnych skrótów. Polak jest już piąty, ale niewielka strata dzieli go od czwartego zawodnika w klasyfikacji.

Dobrze radzi sobie debiutant w kategorii samochodów osobowych Robert Szustkowski. Dzielnie walczy też jedyna polska załoga w kategorii ciężarówek kierowana przez Grzegorza Barana.

Ryszard Opiatowski - Antofagasta (Chile)