Jak spędzają czas uczestniczy Rajdu Dakar 2010 po etapie? Kierowca Nissana Krzysztof Hołowczyc wozi ze sobą norweskie torebki i polską wodę w butelkach.

– Argentyńska woda jest fatalna, dlatego przywiozłem naszą. A norweskie jedzenie jest bardzo kaloryczne. Doskonałe dla wyczerpanego organizmu. Też mam go pokaźny zapas – pokazuje nam Krzysztof Hołowczyc.

Z norweskich ziemniaków, spaghetti i mięsa korzystają też nasi motocykliści.

Kuba Przygoński wcielił się w rolę kucharza i przygotował posiłek dla wszystkich. – To nic trudnego, wystarczy tylko zalać wodą – żartował zawodnik Orlen Teamu. Rzeczywiście, norweskie spaghetti szybko napęczniało i po kilku minutach nasi zawodnicy pałaszowali je z takim smakiem, jakby było prosto z domu.

Po jedzeniu nasi zawodnicy chwilę się jeszcze relaksowali, ale szybko poszli spać do namiotów, bo o 4 nad ranem trzeba być już na nogach.

– Motocykliści wyruszają na trasę najwcześniej. Wstajemy kiedy jest ciemno, dlatego lepiej spać na biwaku niż w hotelach – przekonuje Czachor.

Można mu wierzyć, bo to dla niego już 10. start w Rajdzie Dakar.

Nawet Krzysztof Hołowczyc, który lubi wygodę, na pustyni Atacama zdecydował się na sen w namiocie. Tylko gdy próbował do niego wejść, okazał się za mały. Ale z pomocą szybko przyszedł mu jeden z mechaników, który chętnie się zamienił. Czego nie robi się dla lidera zespołu.

Ryszard Opiatowski - Antofagasta