Ten wypadek zdarzył się już pierwszego dnia. Schultis wystartował do zawodów w samodzielnie zbudowanym samochodzie, którego nazwał „Desert Warrior” (Pustynny Wojownik). Nie dane mu będzie jednak dojechać do pustyni. Na 75 kilometrze wypadł z trasy podczas wyprzedzania i wjechał w grupę kibiców, stojących poza wyznaczoną strefą dla widzów. Auto Niemca trafiło w pięć osób. Najmocniej poszkodowane zostały Natalia Sonia Garcia, Gabriel Gomez (24 l.) i dziewięcioletni chłopak. Mimo natychmiastowej pomocy kobiety nie udało się uratować. Zmarła po przewiezieniu śmigłowcem do szpitala w Cordobie.

– Pacjentka trafiła do nas z ciężkimi obrażeniami głowy i tułowia. Po operacji znajduje się jeszcze 24-letni mężczyzna, a kilkuletni chłopiec został odwieziony do szpitala dziecięcego. Dwie pozostałe osoby nie miały większych obrażeń – poinformował lekarz szpitala w Cordobie, Norberto Brusa.

– Tam nie było gdzie stać, ludzie się przepychali, a policja nie robiła nic, by ich powstrzymać – powiedział Gaston Harriague, który był świadkiem wypadku.

Niemiecki kierowca był w szoku. Długo siedział na ziemi z twarzą zasłonięta rękami. Dla niego rajd już się skończył, aNatalia Sonia Garcia jest 57. ofiarą Rajdu Dakar od 1978 roku, gdy ta impreza debiutowała.

Wieczorem w biurze prasowym w Cordobie zwołano konferencję, na której organizatorzy poinformowali, że składają kondolencje rodzinie zmarłej, ale że Rajd będzie kontynuowany.

– Bardzo prosimy wszystkich kibiców, by stawali tylko w dozwolonych miejscach – proszą organizatorzy w komunikacie. Ale znając gorące temperamenty Argentyńczyków, ciężko będzie utrzymać widzów w wyznaczonych strefach.

Ryszard Opiatowski Cordoba