Objęcie wysokiego miejsca, podczas krótkiej, niewiele ponad dwukilometrowej rywalizacji, miało kluczowe znaczenie. Zawodnicy do pierwszego etapu startują w kolejności według miejsc zajętych poprzedniego dnia. Na trasę motocykliści są wypuszczani co minutę. W praktyce oznacza to, że czym dalsza pozycja tym większy kurz spod kół przeciwników oraz utrudnione wyprzedzanie na krętych i kamienistych szlakach Sardynii.

Jakub Przygoński: Prolog był bardzo krótki, niewiele ponad dwa kilometry. Wynik nie ma specjalnego znaczenia na stan rywalizacji. Nie można zbyt dużo zyskać, ani stracić, ale zajęte przez nas miejsca będą wyznaczały pozycje startowe do pierwszego etapu. Dzięki wysokiemu miejscu jakie zająłem na trasie nie będę miał zbyt dużo kurzu. Jutro zaczyna się prawdziwe ściganie i będzie o co walczyć.

Marek Dąbrowski: Dawno nie jeździłem po tak śliskiej nawierzchni. Wszyscy pojechaliśmy bardzo dobrze, a Kuba wyśmienicie – zajął wysoką trzecią pozycję, ja linię mety przekroczyłem siódmy, a zaraz za mną wjechał Jacek. Wszyscy jesteśmy na dobrych miejsca i mamy dobre pozycje by rozpocząć prawdziwe ściganie. Dzisiaj było trochę motocrossu, a jutro zaczyna się ciężki rajd enduro.

Jacek Czachor: Prolog został rozegrany na twardym, gliniastym wzgórzu, na którym zlokalizowany był kiedyś stary tor motocrossowy. Musiałem omijać duże skoki i bardzo gęsto leżące kamienie. Przejazd zajmował około czterech minut. Dawno nie jeździłem na małym motocyklu. Dodatkowo takie zawody są wyłącznie raz w roku. Muszę wyczuć dobrze maszynę. Zabrakło trochę rozjeżdżenia, które Marek z Kubą zyskali na treningu we Włoszech. Na razie zajmuję jednak ósmą pozycję i zamierzam trzymać przynajmniej takie tempo.

Jutro zawodników czeka trasa z San Teodoro do Arborea. Do pokonania jest 405 kilometrów.