. nie ma jak wrócić do domu? Ależ skąd! Wsiadamy do auta i jedziemy. Do tego w pełni legalnie, bo nie siadamy za kierownicą. Nikt za nią nie siada - samochód jedzie sam. Z knajpy ulicami miasta wprost do domu. Science fiction? Na razie tak, ale już przy obecnym poziomie techniki zbudowanie takiego pojazdu to nie problem. Dr Ulrich Lages, szef elektroników firmy Ibeo: "Już od 2020 roku będziemy mogli jeździć takimi samochodami po ulicach". Brzmi nieprawdopodobnie, ale mieliśmy okazję przekonać się na własnej skórze, jak taki pojazd jeździ. I to już teraz!Kierownica się kręci, pedały gazu i hamulca poruszają siętak, jakby za wszystko odpowiedzialny był niewidzialny kierowca. Za sterami nikogo nie ma, auto widzi, myśli i prowadzi się samodzielnie. Po każdym okrążeniu toru nasze obawy są coraz mniejsze - gdy samochód ma hamować, coraz rzadziej odruchowo wciskamy nogami podłogę pasażera i nie musimy już nerwowo szukać uchwytów na ręce. Aż zaufanie staje się tak duże, że wygodnie rozpieramy się w fotelu i pozwalamy, by samochód nas po prostu wiózł - niesamowite uczucie! Dr Lages był pewny eksperymentu i wiedział, że nic nie może pójść źle - kto lepiej zna przecież to auto i team niż ten, który je stworzył? Ale sama idea samochodów jeżdżących samodzielnie nie jest wcale nowa. Do tej pory jednak były to głównie zrobotyzowane pojazdy typu "łazik", przeznaczone do jazd w terenie. Tworzyła je DARPA - agencja badawcza przy Ministerstwie Obrony USA. 3 listopada br. w wyścigu Urban Challenge zmierzą się w pełni zautomatyzowane pojazdy, które będą musiały przejechać przez miasto - z zatłoczonymi skrzyżowaniami, statycznymi i dynamicznymi przeszkodami oraz z uwzględnieniem obowiązujących przepisów ruchu!Do tegorocznej edycji Urban Challenge zgłosiły się aż 53 teamy. Jednym z nich jest kierowany właśnie przez dr. Lagesa LUX, który wyjątkowo dla tej imprezy składa się tylko z 7 osób i nie ma żadnego sponsora - nawet badawczy Passat został kupiony jako seryjne auto u jednego z dilerów VW. Tylko ta drużyna stawia na w pełni niemiecką technikę. Najważniejszym punktem według Lagesa jest samo sterowanie. "Podczas gdy wszyscy inni zawodnicy stawiają na ultradźwięki, radary lub technikę wideo, Passat jest sterowany wyłącznie przez skanery laserowe, które wszelkie niezbędne funkcje mają już zintegrowane. Poza tym nasz samochód jako jedyny jest dopuszczony do ruchu i w praktyce można go używać niemalże od zaraz". Nic dziwnego, że doktor reklamuje lasery. Jego firma Ibeo (córka Sick AG z Freiburga), która specjalizuje się w czujnikach wykorzystywanych w automatyce przemysłowej, jest ich producentem. Jak dotąd zbudowała 250 prototypów. W 2008 roku zostanie uruchomiona produkcja przedseryjna. Około 2012 roku produkty Ibeo mają trafiać już do seryjnych aut. Cena jednego urządzenia - ok. 200 euro i ma ono skupiać w sobie aż 7 funkcji, które dziś wykonują pojedyncze czujniki. Awaryjne hamowanie, rozpoznanie przeszkody na drodze, utrzymywanie auta na wybranym pasie ruchu, jazda w korku, rozpoznawanie pieszych podczas kolizji - informacji do wykonania wszystkich tych czynności ma dostarczać właśnie laserowy system Ibeo. "Tego typu elektroniczni asystenci będą w końcu dostępni także w tańszych modelach aut" - prognozuje Lages. Następnym krokiem będzie samodzielnie jeżdżący samochód - taki jak nasz testowy Passat. Ale by takie auta mogły jeździć po ulicach, brakuje odpowiedniej infrastruktury, np. komunikujących się z samochodem znaków drogowych. Do rozwiązania pozostają też problemy natury prawnej - kto będzie odpowiadał w przypadku kolizji tego typu pojazdów? Poza tym auta nowej ery muszą mieć jeszcze coś - możliwość wyłączenia autopilota. Przecież samochód to także przyjemność jazdy!
Samochód zna drogę
Wieczór, kilka piwi..