• Wciąż obowiązuje wyrażony rozporządzeniem zakaz przemieszczania się od 31 grudnia 2020 r. od godz. 19.00 do 1 stycznia 2021 r. do godz. 6.00
  • Zdaniem premiera Morawieckiego zakaz należy traktować „jako gorącą prośbę, jak apel”
  • Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera ostrzega, że „osoby, które nie będą przestrzegały tych przepisów, muszą liczyć się z mandatami”
  • Od zakazu przemieszczania się, czy to pieszo, czy samochodem, przewidziano nieliczne wyjątki – wśród nich nie ma jednak wyjątku dla osób idących bądź jadących do kościoła
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Na czas sylwestrowej nocy rząd wprowadził na terenie RP dwa równolegle funkcjonujące porządki prawne, co w praktyce oznacza, że policjanci patrolujący ulice mogą stosować dowolnie wybrany przez siebie albo przez swoich szefów wariant: karać, albo nie karać za fakt, iż ktoś po godzinie 19:00 wyszedł na ulicę. Osoby zatrzymane w autach, albo przemieszczające się pieszo, mogą natomiast odmówić przyjęcia mandatu za wyjście z domu. Mogą też przyjąć mandat, a potem – zapłacić go albo... się od niego odwołać. W zaistniałej sytuacji występuje bowiem jeden z nielicznych przypadków, gdy prawomocny (przyjęty) mandat można uchylić.

Koronawirus w sylwestra - a jednak jest godzina policyjna!

Godzina policyjna to zwrot, który w Polsce bardzo źle się kojarzy i właśnie te złe skojarzenia stoją za wystąpieniem premiera, który powiedział: My godziny policyjnej nie wdrażamy. Apelujemy jednak, by bawić się w gronie kameralnym.

Koronawirus w sylwestra - do sklepu tak, do kościoła... nie

Wyjaśnijmy znaczenie wprowadzonego obostrzenia:

  • Po pierwsze, przemieszczanie się to zmiana miejsca pobytu, wyjście z domu niezależnie od wybranego środka lokomocji – nie wolno zatem iść pieszo, jechać rowerem, samochodem, taksówką, pociągiem, itp., co jednocześnie nie oznacza zakazu świadczenia usług transportowych. Wezwiecie taksówkę – przyjedzie po was. Ale jeśli na trasie zatrzyma was policja, to kierowcy ujdzie to na sucho – on wykonuje czynności związane z działalnością gospodarczą. Wy zaś możecie dostać mandat, a nawet (bezpodstawnie – o tym dalej) karę administracyjną od sanepidu w wysokości 30 tys. zł. No chyba, że znajdziecie wiarygodne uzasadnienie dla swojej podróży.
  • Po drugie, wyjątkiem jest zaspokajanie „niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego”, które jednak nie zostały precyzyjnie określone. Zauważmy jednak, że dotychczas przy tego typu ograniczeniach rząd dopisywał osobno wyjątki związane z uczestnictwem w kulcie religijnym – czyli można np. było pójść (pojechać) do kościoła. Tym razem jest inaczej: osobnego wyjątku związanego z kultem religijnym nie ma. Można zatem przyjąć, że choć dla niektórych osób wyjście do kościoła może być potrzebą absolutnie niezbędną, to jednak autor rozporządzenia uznał, że tym razem takich okoliczności nie dopuszcza. Jeszcze niedawno, wprowadzając godzinę policyjną dla seniorów, pozostawiono wyjątek związany z uczestnictwem w sprawowaniu kultu religijnego – teraz tego wyjątku nie ma. Przypadek?

A czy wolno pójść w nocy do sklepu monopolowego? Z całą pewnością alkohol dla wielu osób, zwłaszcza w sylwestrową noc, jest artykułem pierwszej potrzeby i da się to uzasadnić! Albo wyobraźmy sobie, że ktoś ma wielu znajomych medyków i właśnie znajomi medycy, już zaszczepieni (rozporządzenie pozwala nie wliczać takich osób do limitu 5 osób na imprezie) stawili się tłumnie na spotkaniu sylwestrowym i trzeba iść do sklepu po alkohol. Jest potrzeba? Jest! Takie przykłady można by mnożyć – można (tzn. trzeba) wyjść z psem, pójść do apteki, udać się do lekarza...

Koronawirus w sylwestra - a gdy policjant proponuje mandat...

… to można go nie przyjąć. Zauważmy, że rozporządzenie „covidowe” wydano na podstawie art. 46a i art. 46b pkt 1–6 i 8–13 Ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Zajrzyjmy więc do ustawy: w wymienionych punktach wylicza ona ograniczenia, zakazy i nakazy, jakie można nakładać na obywateli w przypadku wystąpienia stanu epidemii, a wśród nich czasowe ograniczenie określonego sposobu przemieszczania się, czasowe ograniczenie funkcjonowania określonych instytucji lub zakładów pracy, zakaz organizowania widowisk i innych zgromadzeń ludności, obowiązek przeprowadzenia szczepień ochronnych, czasowe ograniczenie określonych zakresów działalności przedsiębiorców, obowiązek poddania się kwarantannie, nakaz lub zakaz przebywania w określonych miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach, itp. Nie ma na liście zakazu przemieszczania się – jest ograniczenie określonego sposobu przemieszczania się. Rząd mógłby więc – teoretycznie – nakazać chodzenie tyłem (tylko musiałby uzasadnić to określoną potrzebą), ale podstawy, by całkowicie zakazać przemieszczania się – choćby na pół godziny – nie ma!

Prawnicy podkreślają też niezgodność zapisów rozporządzenia a konstytucją, m.in. 31 pkt 3:

I art. 52:

Nie ma ustawy, która pozwalałaby rządowi wprowadzać godzinę policyjną (zakaz poruszania się), więc ograniczenia wprowadzone rozporządzeniem są nielegalne.

Koronawirus w sylwestra - a gdy nie przyjmiesz mandatu...

…policja prześle do sądu wniosek o ukaranie, zaś sąd – taka jest procedura – wyśle ci wyrok nakazowy. Wyrok nakazowy oznacza w tym przypadku obowiązek zapłaty określonej kwoty – sąd wydaje taki dokument bez wnikania w meritum sprawy. Od wyroku nakazowego można jednak – w dość swobodnej formie – odwołać się. Wystarczy wyraźny sygnał ze strony ukaranego, który mówi: „nie zgadzam się z wyrokiem nakazowym”, by sprawa trafiła do normalnego rozpatrzenia. Wtedy wystarczy przytoczona wyżej argumentacja, którą można poprzeć publicznymi, przeczącymi sobie oświadczeniami najważniejszych osób w państwie – premiera, wybranych ministrów. Obywatel, któremu premier mówi „nie wprowadzamy godziny policyjnej” nie ma powodu, by premierowi nie wierzyć.

Koronawirus w sylwestra - a gdy przyjmiesz mandat...

...to możesz go nie zapłacić.

Jest tylko kilka przypadków, w których można odwołać się od przyjętego (prawomocnego) mandatu, poprzez wysłanie wniosku (w terminie 7 dni od ukarania) do sądu rejonowego właściwego dla miejsca nałożenia kary. Taki wyjątek dotyczy ukarania mandatem za działanie, które nie było w danym momencie wykroczeniem. I teraz uwaga: jeśli we wniosku o anulowanie mandatu napiszecie, że nie było was w miejscu, w którym byliście – to przegracie. To tak samo, jakby ktoś przyjął mandat za jazdę 180 km/h, a potem dowodził, że policjant źle zmierzył prędkość. Przyjąłeś mandat – przyznałeś się do czynu! Ale jeśli wyjaśnisz, że twoje działanie nie było wykroczeniem (a przemieszczanie się w Sylwestra – jak wynika z wcześniej przytoczonej argumentacji – nie jest wykroczeniem, bo zakaz nałożony jest bezprawnie), to zmienia to postać rzeczy i mandat zostanie (z dużą pewnością) anulowany.

Oczywiście składanie odwołań, konieczność wysyłania pism jest dolegliwością, na którą mało kto ma ochotę – to zupełnie inna rzecz. Zawsze pojawia się też ryzyko, że w pierwszej instancji trafimy na sędziego Dobrej Zmiany...

Kary od sanepidu - są bez szans?

Policjant, chcąc nam dokuczyć jeszcze bardziej niż mandatem, którego przecież możemy nie przyjąć, może wysłać do sanepidu doniesienie o tym, że łamiemy rozporządzenia epidemiczne. Ten zaś mógłby za złamanie obostrzeń epidemicznych nałożyć na nas karę administracyjną w wysokości do 30 tys. zł – mówi o tym art. 48a wspomnianej ustawy:

Tyle, że wspomniana ustawa nie daje podstaw autorom rozporządzenia do nakładania kar za przemieszczanie się. Za brak maseczki, złamanie kwarantanny – od biedy tak (przy czym można się przed tymi karami skutecznie bronić). Ale za to, że wbrew niekonstytucyjnemu zakazowi (czy po prostu: godzinie policyjnej) ktoś wyszedł z domu – nie. Nie ma podstaw i już!

Tyle, że kara administracyjna w tym przypadku jest płatna w terminie 7 dni, a odwołać się od niej można... w terminie 14 dni. W odwołaniu mona kwestionować i brak podstawy prawnej ukarania, i stan faktyczny, i wysokość kary. W mało prawdopodobnym przypadku, gdy kara nie zostanie uchylona przez sanepid i sprawa jednak trafi do sądu administracyjnego, szanse na uchylenie tej kary są niemal stuprocentowe. Tyle, że wcześniej mogą nam zająć konto. A zatem bezprawnie (można powiedzieć: po gangstersku) nałożona kara byłaby niewątpliwą dolegliwością, nawet gdyby została ostatecznie uchylona. To tak samo, jakbyśmy w odwecie pozwali o odszkodowanie osobę podpisaną pod decyzją administracyjną o nałożeniu kary: przegramy w sądzie, bo trzeba pozywać organ, który ta osoba reprezentuje, a nie osobę fizyczną, ale jednak osoba ta poniosłaby faktyczne konsekwencje – musiałaby się bronić.

Tyle, że nawet sanepidy nie są skore do nakładania bezprawnych kar administracyjnych – pod decyzją o nałożeniu drakońskiej kary trzeba jednak podpisać się z imienia i nazwiska...

Ładowanie formularza...