Logo

Setka Tommiego

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Rajd Portugalii dla Tommiego Mäkinena będzie już setnym startem w rajdowych mistrzostwach świata.- Nie uważa pan, że to kawał czasu?- Pod wieloma względami nie czuję, że to aż tak długo, bo czas płynął mi bardzo szybko, wiele się działo.

Ale patrząc wstecz na to wszystko, co się pozmieniało i jakie wszystko jest teraz inne... Tak, czuję, że to już długo.- Nie uważa pan, że już jest pan za stary?- Nie wiem... A jestem? Na razie jeszcze mam w sobie tę szybkość...- Jakie są pana wspomnienia z pierwszego mistrzowskiego rajdu w Finlandii w roku 1987?- To wszystko było bardzo amatorskie, nie tak jak dziś. To było dla mnie bardzo nowe, a w dodatku skończyłem kraksą. To chyba nie jest najlepszy start do zapamiętywania!- Czy przypuszczał pan, że będzie mistrzem świata - i to cztery razy?- W ogóle na ten temat nie myślałem. Patrzyłem tylko w przyszłość i miałem nadzieję, że będzie nieźle. I to tyle. Wcale nie myślałem o tytułach. - Przez te wszystkie lata bardzo dużo się zmieniło. Co uważa pan za największe różnice w autach?- Mamy teraz inżynierów uzbrojonych w komputery do analizowania, kontrolowania i regulowania samochodów - wszystko jest elektroniczne i o wiele bardziej profesjonalne niż kiedyś. Myślę też, że samochody są teraz szybsze i że ich prowadzenie sprawia nawet większą frajdę, bo ich możliwości są większe.- A same rajdy?- W rajdach zaszły wielkie zmiany. Są teraz dużo szybsze i bardziej zwarte.- Czy ma pan jeszcze motywację do walki o kolejny tytuł mistrzowski?- Jasne! To nadal bardzo podobna sytuacja do tej na początku. Zawsze staram się wygrać wszystko co możliwe. To cała motywacja, jakiej potrzebuję. Moim celem jest wygrywać rajdy, których jeszcze nie wygrałem i zostać kierowcą, który wygrał najwięcej rajdów na świecie.- Czy któryś z rajdów ma dla pana jakieś specjalne znaczenie?- Pod wieloma względami jest takich rajdów wiele.- A który z rajdów najbardziej by pan wyróżnił?- Z pewnością bardzo ważne było dla mnie zdobycie mistrzostwa w roku 1996. Zupełnie niesamowity był Rajd RAC w roku 1998. Odpaść w pierwszym dniu, a potem usłyszeć wiadomość o Carlosie Sainzu na ostatnim odcinku... Trudno teraz opisać, jak się czułem w czasie tego rajdu.- Co dla pana było największym rozczarowaniem w karierze?- Połowa sezonu 1992. Na początku tego roku miałem wiele opcji, ale postanowiłem pracować z Nissanem. Potem nagle w połowie sezonu Nissan oświadczył, że się wycofuje, a to bardzo mi utrudniło życie. Rozmawiałem z Mitsubishi, ale oni postanowili kontynuować współpracę z Arminem Schwarzem - i tak miałem dwa lata w wielu różnych samochodach. Potem, w 1995, związałem się z Mitsubishi i wszystko zaczęło się układać. Tyle że to trochę potrwało.- Jaki rajd lubi pan najbardziej?- Wiele jest takich, ale oczywiście Rajd Finlandii i Monte Carlo są wyjątkowe. Dlaczego? Finlandia - bo to mój dom, a Monte Carlo - bo to właśnie Monte Carlo!

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: