Przed laty wszystko było proste. "Benzyna" miała lepsze osiągi, jednak zużywała więcej droższego paliwa i często okazywała mniej trwała. Samochody z silnikami wysokoprężnymi jeździły wolniej, niemal zawsze docierały do celu, a do ich zbiorników wlewało się tani olej napędowy.

Sytuacja zaczęła ulegać zmianie w latach 90. XX wieku. Turbodoładowanie, a później pompowtryskiwacze oraz Common Rail sprawiły, że diesle znacznie przyśpieszyły. Co ważne, mimo przyrostu osiągów zapotrzebowanie na olej napędowy nie uległo zmianie. Rzesza zwolenników samochodów z silnikami wysokoprężnymi zaczęła gwałtownie rosnąć. W niektórych krajach udział diesli w liczbie nowo rejestrowanych pojazdów sięgał kilkudziesięciu procent. Mogło się wydawać, że dni samochodów z silnikami benzynowymi zostały policzone. Te jednak przetrwały i mają się coraz lepiej.

Rosnące zapotrzebowanie na olej napędowy przyczyniło się do wzrostu jego cen. Obecnie paliwo w złocistym kolorze jest minimalnie tańsze od benzyny. Znaczne są natomiast różnice w cenach samochodów z silnikami wysokoprężnymi oraz niskoprężnymi. Sięgają nawet kilkunastu tysięcy złotych. Wymierne oszczędności poczujemy więc dopiero kilkadziesiąt tysięcy kilometrów po zakupie diesla. Przed podjęciem decyzji warto przeanalizować planowane przebiegi. W wielu przypadkach okaże się, że korzystniejszym rozwiązaniem będzie zakup auta z silnikiem benzynowym.

To niejedyny aspekt, który przemawia za jednostkami z zapłonem iskrowym. Udoskonalenie ich konstrukcji znacząco ograniczyło zapotrzebowanie na benzynę. Bezpośredni wtrysk paliwa, doładowanie, zaawansowane systemy sterowania rozrządem, kolektory dolotowe o regulowanej długości, zmniejszenie tarcia towarzyszącego pracy wirujących elementów, systemy wyłączające motor na czas postoju oraz inteligentne alternatory, pompy oleju i cieczy chłodzącej musiały przynieść efekty.

Obecnie 200-konny silnik benzynowy w trasie potrafi zadowolić się 6-7 l/100 km. Pod jednym warunkiem. Kierowca musi zrezygnować z jakichkolwiek przejawów ofensywnej jazdy. Próby wyprzedzania i dynamicznego rozpędzania, a nawet nieznaczne ograniczenie płynności prowadzenia błyskawicznie odbijają się na zużyciu benzyny.

Nowoczesne turbodiesle są bardziej odporne na styl jazdy. Większości współczesnych motorów nie uda się zmusić do zużycia powyżej 10-12 l/100 km - nawet poprzez jazdę autostradą z pedałem gazu opartym o podłogę. W podobnych warunkach samochody z silnikami benzynowymi spalą przynajmniej 4-5 l/100km więcej. Im dalej i szybciej jeździmy dieslem, tym więcej zaoszczędzimy. W dłuższym przedziale czasu koszty eksploatacji mogą jednak okazać zbliżone. Co prawda turbodiesle palą mniej, jednak chętniej spalają również olej silnikowy, ich serwisowanie kosztuje więcej, a szczególnie drogie jest usuwanie defektów skomplikowanego osprzętu jednostki napędowej.

Rosnących kosztów napraw można się również spodziewać się w przypadku pojazdów zasilanych benzyną. Pod maski nowoczesnych samochodów trafiają wyżyłowane do granic możliwości silniki o coraz mniejszych pojemnościach. Za sprawą wyśrubowanych norm emisji popularność zyskał downsizing, czyli pomniejszanie pojemności jednostek napędowych, przy jednoczesnym podnoszeniu ich parametrów, często poprzez systemy doładowania. W efekcie współczesne silniki o pojemności 1,4-1,6 litra często przewyższają parametrami "dwulitrówki" sprzed kilku lat.

Dekadę temu współczynnik 130 KM z litra pojemności był znany niemal wyłącznie pasjonatom sportowych motocykli. Obecnie równie wysilone jednostki napędowe można spotkać pod maskami popularnych modeli samochodów. Poprzeczka jest podnoszona również w klasyfikacji diesli. Najlepsze przekroczyły poziom 100 KM z litra pojemności. Efekt? Doskonałe osiągi, przyjemność z jazdy i… rosnące widmo awarii wraz z kolejnymi tysiącami kilometrów na liczniku. Póki samochód jest na gwarancji - defekt będzie martwił producenta. Później należy liczyć się z koniecznością usunięcia skutków awarii, która może wyciągnąć z portfela kilka tysięcy złotych.

Co przemawia za silnikami benzynowymi? Wielu kierowców ceni je za wysoką kulturę pracy, ograniczony poziom wibracji oraz przyjemniejszy dla ucha odgłos pracy. Nie bez znaczenia jest również bardziej harmonijny sposób oddawania mocy i duży zakres obrotów użytecznych. W przypadku diesli wyższy bieg trzeba włączać najpóźniej przy 4000-4500 obr./min. Większość motorów z zapłonem iskrowym kręci się swobodnie do 6000-6500 obr./min. W efekcie kierowca może rzadziej zmieniać przełożenia.

Wady i zalety silników Diesla:

Jakiej grupie kierowców warto polecić samochody z silnikami benzynowymi? Przede wszystkim osobom, które pokonują miesięcznie najwyżej kilka tysięcy kilometrów. Przy rocznych przebiegach na poziomie 20 tysięcy kilometrów zakup auta z dieslem, nawet używanego, będzie zwracał się przez kilka lat.

Czy kierowcy preferują konkretny rodzaj jednostek napędowych? Z przeprowadzonych ostatnio w Wielkiej Brytanii badań wynika, że wciąż wolimy samochody, do których tankujemy benzynę. Postawiło na nie 35 proc. Brytyjczyków. Na diesla zdecydowałoby się 25 proc. ankietowanych. Na uwagę zasługuje również fakt, że - przynajmniej w Wielkiej Brytanii - samochody z silnikami wysokoprężnymi są preferowane przez mężczyzn. Gotowość do ich zakupu wyraziło 29 proc. ankietowanych. W gronie kobiet tylko 22 proc. zamieniłoby obecnie posiadane auto na diesla.

Mimo intensywnej promocji oraz zachęt podatkowych Brytyjczycy sceptycznie podchodzą do aut hybrydowych i elektrycznych. Pierwsze z wymienionych wzbudzają zainteresowanie 10 proc. ankietowanych. Zamianę na samochód zasilany wyłącznie prądem bierze pod uwagę zaledwie 2 proc. mieszkańców Wysp.