Auto Świat Wiadomości Aktualności Ceny samochodów z segmentu B spadają. Europejscy i japońscy producenci walczą o klientów

Ceny samochodów z segmentu B spadają. Europejscy i japońscy producenci walczą o klientów

O 13 tys. zł mniej za Toyotę Yaris, "tylko" o 10 tys. zł mniej od ceny wyjściowej za Volkswagena Polo — okazuje się, że nawet dotychczas ceniący się producenci muszą teraz walczyć o klientów. Część firm nawet nie próbuje walczyć ceną, bo i tak ma już relatywnie tanie samochody. Sprawdziliśmy, ile pieniędzy trzeba teraz wydać, żeby kupić auto z segmentu B.

Salon samochodowy
ViDI Studio / Shutterstock
Salon samochodowy
  • Część producentów samochodów z Europy i Japonii obniżyła ceny modeli z segmentu B, inni dopasowali ceny do cen konkurencji
  • Coraz aktywniejsi producenci z Chin zmusili dotychczasowych liderów do zmiany polityki cenowej, co jest korzystne dla klientów
  • Najtańsze modele z segmentu B można kupić w cenie poniżej 70 tys. zł, za bardzo dobrze wyposażone modele wydamy już nieco mniej niż 85 tys. zł

Wygląda na to, że producenci aut z Europy i Japonii zostali zmuszeni do walki o klienta. Jeszcze do niedawna na jakiekolwiek obniżki cen trzeba było czekać do grudnia, czasami listopada. Wyjątkiem były sytuacje, kiedy producenci wprowadzali nową generację modelu lub wersje po liftingu, bo wtedy też koncerny pozbywały się starszych konstrukcji i oferowały zauważalne zniżki, na które można było liczyć także w ciągu roku.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Chińska konkurencja, przynajmniej pośrednio, wymusiła obniżki cen

Zmiany podejścia w tej kwestii trudno nie powiązać z pojawieniem się chińskiej konkurencji. I nawet jeśli dla jednego czy drugiego producenta modele z Państwa Środka nie są zagrożeniem, to trzeba reagować na obniżki wprowadzane przez producentów, którzy z coraz mocniej rozpychającymi się na rynku chińskimi autami muszą się już liczyć. Niezależnie jednak od tego, jaki jest faktyczny powód rabatów, wszelkie obniżki cen nowych samochodów to dobra wiadomość dla klientów.

W ostatnich latach ceny aut rosły w zastraszającym tempie. Te już i tak wysokie ceny zapewne utrzymywałyby się jeszcze przez długi czas, ale na szczęście dla klientów, na europejski rynek zaczęły wlewać się auta z Chin. Koncerny z Państwa Środka szybko dostrzegły to, czego zdali się nie widzieć producenci z Europy, Japonii i Korei Południowej — w dłuższej perspektywie klienci nie chcą wydawać tak absurdalnych pieniędzy na zakup samochodów, zwłaszcza tych małych. Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy model z segmentu B w podstawowej wersji (skądinąd dalekiej od maksymalnego golasa) kosztuje 100 tys. zł (sic).

Modele z segmentu B w cenie poniżej 70 tys. zł

Okazuje się, że jednak można zaoferować samochód spełniający unijne wymagania, a przy tym nie przesadzić z cenami. Potwierdzają to Dacia Sandero oraz Citroën C3. Ceny Sandero zaczynają się od 61 300 zł (wersja essential), modelu C3 od 69 900 zł (wersja You). Oczywiście nikt nie spodziewa się wyposażenia rodem z klasy premium, ale powodów do narzekań też nie ma. Sandero już w standardzie ma m.in. system multimedialny, elektrycznie regulowane szyby w przednich drzwiach, czujnik deszczu, czujniki parkowania z tyłu oraz przednie, boczne i kurtynowe poduszki bezpieczeństwa. Citroën C3 ma także np. asystenta utrzymania pasa ruchu, układ ostrzegania o zmęczeniu kierowcy — poziom 3 i manualną klimatyzację.

Dacia Sandero (trzecia generacja)
Dacia Sandero (trzecia generacja)Renault SAS

Auta z segmentu B dla tych, którzy nie chcą przekroczyć 80 tys. zł

Niewiele więcej niż za C3 trzeba zapłacić za Skodę Fabię. Po obniżce w wysokości 2 tys. zł najtańsza Fabia kosztuje 71 450 zł. Punktem wyjścia jest wersja wyposażenia Essence i napęd w postaci jednostki 1.0 MPI o mocy 80 KM, która przekazuje napęd poprzez 5-biegową skrzynię manualną. Bez dopłaty nabywca otrzymuje np. radio z czterema głośnikami, klimatyzację, czujniki parkowania z tyłu, elektrycznie sterowane przednie szyby, elektrycznie regulowane i podgrzewane lusterka boczne, asystenta pasa ruchu czy też kontrolę odstępu z funkcją awaryjnego hamowania.

Skoda Fabia po liftingu
Skoda Fabia po liftinguSkoda / Auto Świat

Dopłacając niecałe 1,5 tys. zł, możemy kupić też Opla Corsę. Niemcy za podstawową wersję, czyli Corsę Edition z silnikiem 1.2 o mocy 100 KM i 6-biegową przekładnią manualną, teraz chcą 72 900 zł (teraz, bo cena katalogowa najtańszej Corsy wynosi 79 900 zł). Za tę kwotę dostajemy auto wyposażone w światłoczułe lusterko wewnętrzne, czujnik deszczu, system ostrzegania przed kolizją (również z pieszym) i automatycznego hamowania przy niskich prędkościach, system multimedialny z sześcioma głośnikami, klimatyzację manualną, a nawet elektrycznie sterowane szyby także w tylnych drzwiach. Niemal taki sam poziom wyposażenia jak podstawowa Corsa ma Peugeot 208 w wersji Style. Różnica jest jednak taka, że Francuzi utrzymują ceny modelu 208 na niezmienionym poziomie, co oznacza, że za Peugeota 208 musimy zapłacić przynajmniej 77 330 zł.

Opel Corsa
Opel CorsaPiotr Szypulski / Auto Świat

Suzuki, Renault i Mitsubishi powyżej 80 tys. zł, ale poniżej 85 tys. zł

Obecnie za 80 100 zł możemy kupić Suzuki Swift w wersji Premium, które w ramach limitowanej oferty zostało przecenione z 82 100 zł. Seryjne wyposażenie nie odbiega od dobrego standardu w tej klasie i obejmuje m.in. manualną klimatyzację, elektrycznie sterowane szyby w drzwiach przednich i tylnych, reflektory LED oraz tylne czujniki parkowania. Jakby tego było mało, bez dopłaty użytkownicy modelu zyskują tempomat adaptacyjny, łączność Apple CarPlay i Android Auto, a nawet system multimedialny z radiem DAB i nawigacją satelitarną oraz szereg systemów bezpieczeństwa.

Suzuki Swift
Suzuki SwiftMateusz Pokorzyński / Auto Świat

W cenie ok. 84 tys. zł możemy wybierać pomiędzy Renault Clio i siostrzanym Mitsubishi Coltem. Renault Clio oferowane jest w cenie od 84 400 zł. Atutem modelu są m.in. 17-calowe felgi aluminiowe, przyciemniane tylne szyby, 7-calowy cyfrowy zestaw wskaźników, 7-calowy system easy link z nawigacją, bezprzewodowa replikacja ekranu smartfona, a nawet automatyczną klimatyzację, podgrzewaną kierownicę i podgrzewane przednie fotele. Siostrzane Mitsubishi Colt teraz dostępne jest w cenie od 83 990 zł (cena katalogowa 90 990 zł), ale ta dotyczy modelu z silnikiem z seryjną instalacją LPG.

Nowe Renault Clio po liftingu
Nowe Renault Clio po liftinguBartłomiej Sieja / Komputer Świat

Najdroższe modele z segmentu B w cenie poniżej 90 tys. zł

Wciąż dość wysoko ceni się przedstawiciel Hyundaia w segmencie B. Hyundai i20 w najtańszej wersji Pure z silnikiem 1.0 o mocy 90 KM kosztuje 87 100 zł, tj. o tysiąc zł mniej niż wynosi cena podstawowa. I chociaż w tym modelu wyposażenie nieco odbiega od najlepszych w segmencie, to trudno uznać je za ubogie. Klienci dostają m.in. system multimedialny z dotykowym ekranem 10,25", nawigacją i łącznością Apple CarPlay oraz Android Auto, cyfrowe zegary (4,2"), manualną klimatyzację, obszyte skórą kierownicę i dźwignię skrzyni biegów oraz elektrycznie sterowane lusterka i szyby w przednich drzwiach.

Hyundai i20
Hyundai i20Hyundai

Dzięki obniżkom dotychczasowi liderzy pod względem wysokości cen tj. Volkswagen z modelem Polo oraz Toyota z Yarisem, nareszcie mogą nawiązać walkę z pozostałymi modelami z segmentu B. Volkswagen Polo teraz oferowany jest w cenie 88 790 zł (zamiast 98 790 zł), natomiast Toyota Yaris kosztuje 87 900 zł (cena katalogowa 100 900 zł). Częściowym usprawiedliwieniem dla ceny Toyoty może być napęd — silnik 1.5 z układem hybrydowym o łącznej mocy 116 KM i przekładnią e-CVT i sensownie skonfigurowane wyposażenie. Najtańsze Polo ma jednostkę 1.0 o mocy 80 KM i 5-biegową przekładnię manualną. Pod względem wyposażenia niemiecki model nie odbiega od dobrze wyposażonych konkurentów.

Toyota Yaris 2025
Toyota Yaris 2025Toyota

Jak wyjaśnił nam Volkswagen, specjalny rabat związany z polityką promocyjną koncernu, na bieżąco dostosowywaną do sytuacji rynkowej. "Nie jest on jednak związany ani z wyprzedażą, ani z repozycjonowaniem ceny modelu" — dodaje Volkswagen. Z kolei Toyota obniżkę ceny uzasadnia końcówką produkcji aut z rocznika modelowego 2025. Otwartym pozostaje pytanie, czy gdyby nie konkurencja z Chin i obniżki cen przez innych producentów z Europy i Japonii, Volkswagen i Toyota byłyby tak chętne do udzielania rabatów w połowie roku?

Autor Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Powiązane tematy: