- Nio wprowadza na europejski rynek hatchbacka Firefly. Wyraźnie widać w nim nawiązania do obiektywów iPhone'a
- Firefly EV przejeżdża na jednym ładowaniu do 420 km (pomiar CLTC). Do "setki" rozpędza się w 8,2 s
- Sprzedaż Firefly'a EV ruszyła już w Norwegii i Holandii, gdzie ceny wynoszą od 100 tys. zł (Norwegia) do 127 tys. zł (Holandia)
Nowy tydzień, nowa zapowiedź debiutu chińskiego auta w Polsce! Tym razem jednak nie SUV-a, lecz miejskiego hatchbacka – Firefly EV. To marka-córka Nio, producenta samochodów elektrycznych uważanego za jednego z najpoważniejszych konkurentów Tesli. Teraz Nio chce zawalczyć o klientów z nieco mniejszym budżetem, dlatego powołało do życia nową markę i... pozwoliło sobie na stylistyczną ekstrawagancję. Pierwsze egzemplarze tego autka trafiły już do Norwegii i Holandii. Co o nim wiemy i kiedy zobaczymy je w Polsce?
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoFirefly EV od Nio to tani miejski elektryk ze sporym zasięgiem
Firefly EV to kompaktowy hatchback stworzony z myślą o eksploatacji miejskiej. Jego naturalnymi rywalami są Dongfeng Box i BYD Dolphin Surf, ale w Europie będzie też walczyć z takimi autami jak Renault 5 E-Tech czy Mini Cooper E. Miejski elektryk od Nio ma 4003 mm długości, 1781 mm szerokości i 1557 mm wysokości, co stawia go właśnie wśród graczy segmentu B.
Jaki zasięg powinno mieć takie miejskie toczydełko? Według Nio aż 420 km, ale to wartość uzyskana podczas testu przeprowadzonego według chińskich norm CLTC. Stosowana w Europie procedura testowa (WLTP) odejmie z tego wyniku kilkadziesiąt kilometrów, co nadal będzie plasowało Firefly’a EV pośród liderów tego segmentu. Samochód przejeżdża tyle na jednym ładowaniu dzięki akumulatorowi o pojemności 42,1 kWh. Za napędzanie auta odpowiada 141-konny silnik pozwalający na rozpędzenie się do "setki" w 8,2 s – wstydu nie ma!
Firefly EV polaryzuje – pokochasz go albo znienawidzisz
Gdyby nie niesztampowe potrójne reflektory i lampy, Firefly EV wyglądałby jak przeciętny elektryczny hatchback (ma coś w sobie z równie futurystycznej Hondy e). Ale tu was zaskoczymy – za nadanie mu tak wyrazistego charakteru wcale nie odpowiadają Chińczycy. Potrójne, przypominające obiektywy aparatu w iPhone’ie reflektory i lampy wymyślił zespół stylistów pracujący w centrum designu Nio w Monachium.
Poza tym jest wszystko to, co w każdym nowym elektryku – zgrabnie ukształtowane nadwozie, kontrastowy kolor dachu, klamki chowane w nadwoziu. Na tle szokujących lamp wnętrze jest wręcz rozczarowująco normalne. Uproszczone do maksimum z wieloma obłościami i jasną tapicerką rozweselającą ten projekt. Z bajerów mamy na pokładzie 13,2-calowy ekran multimediów, cyfrowe zegary (6-calowy wyświetlacz), aż 14-głośnikowy system audio, dyfuzor perfum i 256 kolorów oświetlenia ambientowego do wyboru.
Firefly EV trafi do Polski, ale Nio zaczyna od Norwegii i Holandii
Nio chce przyciągnąć klientów do salonów przede wszystkim świetnym wykonaniem, dobrymi materiałami wykończeniowymi i bogatym wyposażeniem. Jednocześnie nie oczekuje za to tyle pieniędzy, ile w przypadku pojazdów głównej marki. Firefly zaczyna swoją przygodę w Europie od Norwegii i Holandii, gdzie już 14 sierpnia ruszy oficjalna sprzedaż i pojawią się pierwsze dostawy.
Ile trzeba będzie zapłacić za ten nietypowy samochód? W Norwegii 279,9 tys. koron, czyli nieco ponad 100 tys. zł. W krajach Unii Europejskiej oferta będzie trochę gorsza przez inne podatki i cła karne – w Holandii Firefly kosztuje 29,9 tys. euro, czyli już ponad 127 tys. zł. Polski cennik poznamy bliżej rynkowego debiutu, czyli na początku 2026 r. Niewykluczone, że w przyszłości Firefly zaproponuje tańsze finansowanie zakładające wynajem akumulatora – w Chinach takie rozwiązanie pozwala obniżyć cenę auta aż o 30 proc.