Jeśli tendencje się utrzymają, to zapowiada się kolejny rekordowy rok. W ubiegłym, najlepszym jak dotąd, polski rynek wchłonął prawie 50 tys. nowych jednośladów, rok wcześniej liczba ta nie przekraczała 30 tys. sztuk. Dokładna wartość sprzedaży jest trudna do ustalenia, gdyż statystyki opierają się głównie na deklaracjach importerów, a część z nich utajnia swoje wyniki. Jednak nie są to tylko przechwałki, bo te imponujące liczby potwierdzają dane z CEPiK-u, mówiące o zarejestrowaniu prawie 42 tys. nowych jednośladów o pojemności do 50 cm³. Dla porównania w Niemczech rocznie sprzedaje się około 80 tys. pojazdów tego segmentu, a w ojczyźnie skuterów - Włoszech - około 150 tys. sztuk. Biorąc pod uwagę dochody Polaków i nasze warunki klimatyczne, można by stwierdzić, że nasz rynek zbliża się do granicy chłonności. Tymczasem bieżący rok może zakończyć się jeszcze lepszym wynikiem. Źródeł tego fenomenu jest kilka. Znaczny wzrost sprzedaży na początku bieżącego roku można wytłumaczyć bardzo lekką zimą, ale na sukces polskiego rynku jednośladów złożyło się znacznie więcej czynników. Przede wszystkim należy przyjrzeć się strukturze rynku, z której wynika, że został on zdominowany przez proste skutery o pojemności do 50 cm³. Źródłem sukcesu jest olbrzymia podaż tanich pojazdów z Dalekiego Wschodu, głównie z Tajwanu i Chin. Ich cena jestprzeciętnie niższa o połowę od skuterów markowych producentów, takich jak Yamaha, Piaggio czy Peugeot. Przeciętny koszt niemarkowego skutera to od 3,5 do 5 tys. zł. Ogromny popyt wskazuje, że w końcu cena skuterów osiągnęła poziom akceptowalny dla przeciętnego Polaka. Obecnie nowy skuter można kupić już nawet za około 2,5 tys. zł. Istotny jest dostęp do serwisu i części zamiennych, gdyż najtańsze produkty na pewno z czasem będą wymagać naprawy. Warto więc wybrać firmę, która ma ugruntowaną pozycję na rynku i dysponuje łatwo dostępną siecią serwisową, jak np. Kymco, Zipp, TGB czy Keeway. Popularność małych skuterów spowodowana jest też ich niezwykłą praktycznością, szczególnie w warunkach miejskich i tym, że do ich kierowania wystarczy pełnoletność. Osoby nieletnie muszą posiadać kartę motorowerową (dostępna od 13 roku życia). Nie bez znaczenia są również niskie koszty eksploatacji związane z małym zużyciem paliwa. Nie podlegają one również obowiązkowym badaniom technicznym, a koszt rocznego ubezpieczenia OC to tylko kilkadziesiąt zł. Naprawy również nie są drogie i tylko w najgorszych przypadkach ich koszt zbliża się do 1000 zł. Rynek motocykli nie rozwija się aż tak dynamicznie, jest raczej ustabilizowany, ale i tutaj widoczne są pozytywne tendencje zarówno dla importerów, jak i klientów. Rośnie kultura sprzedaży oraz jakość i dostępność obsługi serwisowej.Nadal najlepiej sprzedają się motocykle dość drogie o dużej pojemności skokowej. Użytkowanie motocykla wiąże się też ze znacznie wyższymi kosztami. Debiutanci powini pamiętać o zagrożeniach. Warto zadbać o swoje bezpieczeństwo poprzez odpowiedni strój i bycie widocznym, np. stosując odblaskowe kamizelki.Sprzedaż będzie dalej Rosła- Naszą dominującą pozycję na rynku skuterów zawdzięczamy ciekawej ofercie pojazdów w cenie przystępnej dla przeciętnego Polaka. Istotne jest też, że na nasze skutery obowiązuje dwuletnia gwarancja, a klienci mają zapewnioną odpowiednią obsługę posprzedażną. Jest to bardzo ważne i myślę, że w przyszłości na rynku pozostaną tylko ci importerzy jednośladów z Dalekiego Wschodu, którzy zbudują silne zaplecze serwisowe.Robert Żarkowski, dyrektor do spraw rozwoju w firmie ZippPrognozy są bardzo optymistyczne- Początek roku jest dla naszej firmy bardzo korzystny. W I kwartale sprzedaliśmy prawie 2 razy więcej pojazdów niż w roku ubiegłym. Z pewnością częściowo było to spowodowane sprzyjającą pogodą, która sprawiła, że klienci wcześniej niż zwykle odwiedzili nasze salony. Jednak niezależnie od tego, tak duży wzrost jest także efektem stale rosnącego zainteresowania motocyklami oraz ich coraz większą popularnością w naszym kraju.Magdalena Piskorz, prezes zarządu Mitsui Motor Polska (Yamaha)
Skuter w każdym domu
Początek 2007 roku byłwyjątkowo korzystny dla importerów jednośladów. W pierwszym kwartale większość z nich zanotowała przynajmniej dwukrotny wzrost sprzedaży.