Logo
WiadomościAktualnościŚladami Ferrari

Śladami Ferrari

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Nie jest to tylko czcza gadanina. Honda ma najwyraźniej ochotę na stałe zagościć między takimi tuzami segmentu samochodów sportowych, jak Porsche czy Mercedes.

Śladami Ferrari
Zobacz galerię (4)
Auto Świat
Śladami Ferrari

Gdy Ui Yoshio, szef designerów firmy, pokazał swoje "najnowsze dziecko", wśród zgromadzonych nie było osoby, której ten widok nie zaparł tchu w piersiach. Uderzające podobieństwoSamochód nazywa się HSC, czyli Honda Sport Concept (sportowy koncepcyjny samochód Hondy), i gdy się przy nim stoi, sięga najwyżej do bioder (wysokość 1,14 m). Przy pierwszym pokazie można było usłyszeć szepty: "Przecież to Enzo". Rzeczywiście na pierwszy rzut oka podobieństwo do "włoskiego mistrza" jest niezaprzeczalne. Ale czy można opatentować muskularne wloty powietrza do silnika lub kształt reflektorów? Gdyby tak było, wielu wytwórców (nie tylko azjatyckich zresztą) ze względu na odszkodowania musiałoby już dawno zwinąć interes. Nie wypada nie zgodzić się z twierdzeniem, że Ui Yoshio nie zachował zbyt dużego dystansu do stylistycznej linii supersportowych samochodów włoskich. Jednak w kształtach nadwozia HSC już dziś można zobaczyć zapowiedź ciężkiej walki ze Stuttgartem i Modeną. Bronią ma być następca NSX-a, który na rynku ma ukazać się w 2005 roku. Pojazd stworzy istotne zagrożenie dla Porsche Turbo i Ferrari Modeny. Kluczem do sukcesu jest technika, moc i doświadczenie pięciokrotnego mistrza Formuły 1. Inne spojrzenieJapończycy nie rzucają słów na wiatr. Na pierwszy ogień poszedł silnik - w seryjnym aucie najprawdopodobniej będzie to 3,5-litrowa, widlasta jednostka 6-cylindrowa wyposażona w turbosprężarkę, o mocy prawie 400 KM. Dopiero na tej "podstawie" została zbudowana reszta samochodu - auta, które co prawda nie może się pochwalić rekordową mocą, ale zostało skonstruowane z myślą o człowieku i jego odczuciach. Kierowca musi czuć samochód i w każdej chwili go kontrolować. Koniec z wszędobylską elektroniką wspomagającą prowadzącego. "W dzisiejszych samochodach jest bardzo wiele rzeczy, o działaniu których większość kierowców nie ma zielonego pojęcia" - mówi Yoshi. Wygląda na to, że zapowiada się prawdziwa wyścigowa maszyna. Samochód jest mniejszy, mocniejszy i bardziej opływowy niż pierwszy NSX, który od 1989 roku został wyprodukowany w ilości 17 665 egzemplarzy (zaledwie kilka procent trafiło do Europy). HSC jest niewiele dłuższe od Golfa (4,25 metra), ale szerokością prawie dorównuje Ferrari Modenie (1,90 m). Tak jak w poprzednim modelu rama i elementy nadwozia zostaną wykonane z lekkiego aluminium. Znowu ci księgowi!Marzenia o zastosowaniu jeszcze lżejszych włókien węglowych zostały niestety odrzucone ze względu na koszty - cena auta ma się kształtować poniżej Porsche Turbo, czyli około 90 tys. euro. W zamian za to seryjnie oferowane będą: klimatyzacja, skórzana tapicerka oraz zestaw audio. Do przeniesienia napędu posłuży zautomatyzowana 6-stopniowa skrzynia z możliwością zmiany biegów łopatkami przy kierownicy. Ale według zapewnień Ui Yoshio HSC w obecnej formie nie wejdzie do produkcji. Szkoda. Już nigdy nie odważylibyśmy się nazwać go "Enzo".

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: