Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że samochody koreańskiej firmy nie mają nic wspólnego z autami, których piękno niemalże uzdrawia, ale to pozory. Bo widzicie, auta Ssangyonga są już tak brzydkie, że stały się piękne.
I tak trzydrzwiowe Korando przypomina nosorożca, Musso ma seksownie przymknięte oczy, a Rodius jest kosmiczny, niezrozumiały, wręcz oszałamiający w swojej pokraczności. Jest jeszcze kochający trójkąty Actyon, który wygląda jak nieślubne dziecko terenówki i coupé (a podobno to BMW X6 było pierwsze…). Nawet Kyron, który na tle innych modeli jest normalny, i tak jest jakoś tak brzydki. Jedynym akceptowalnym modelem jest Rexton, który dla odmiany i dla równowagi jest mdły i nudny, taka szara masa z niego. Ssangyong to dziwna marka, prawda?