Zwycięzca trzech pierwszych wyścigów sezonu na zagranicznych torach w Niemczech, na Słowacji i w Czechach, weekend w Poznaniu rozpoczął od imponującej jazdy w sesji kwalifikacyjnej. "Valdi" zakończył bowiem czasówki z najlepszym czasem wśród etatowych pucharowiczów, o ponad pół sekundy wyprzedzając faworyta publiczności, poznaniaka Marcina Małeckiego i tracąc tylko sekundę do startującego jako VIP, organizatora pucharu, Ireneusza Sikory.

Po starcie do liczącego dziewięć okrążeń, piątkowego wyścigu na prowadzenie szybko wysunął się Bartosz Łysoniewski, jednak już na drugim kółku stracił pozycję na rzecz Chełkowskiego. Dwa okrążenia później "Valdiego" wyprzedził startujący poza klasyfikacją Sikora, który po spokojnym starcie, początek wyścigu spędził przyglądając się jeździe podopiecznych.

Ostatecznie na mecie Chełkowski stracił do Sikory zaledwie dwie sekundy, jednocześnie aż o dziewięć wyprzedzając trzyosobową grupę walczącą o dwa pozostałe miejsca na podium.

- Wystartowałem doskonale, ale przyznam szczerze, że Bartosz Łysoniewski także ruszył świetnie. Miałem jednak lepsze tempo i szybko z nim sobie poradziłem. Nie byłem w stanie dotrzymać kroku Superbike'owi Irka, ale i tak jestem bardzo zadowolony, bo ustanowiłem swoją "życiówkę" - 1:36.2. Świetnie czuję się na swoim BMW S1000RR i zamierzam walczyć o kolejne zwycięstwa. Chcę wygrać ten puchar - relacjonuje zwycięzca, który prowadzi w klasyfikacji generalnej i walce o samochód BMW z kompletem stu punktów.

To właśnie pojedynek o drugie miejsce elektryzował w piątkowe południe poznańską publiczność. Z zaciętej walki górą wyszedł tegoroczny pechowiec, Marcin Małecki, który z powodu problemów z systemem kontroli trakcji nie był w stanie dotrzymać kroku Chełkowskiemu i musiał skupić się na obronie przed atakami rywali.

- Słabo wystartowałem, ale lider wyścigu był w moim zasięgu. Niestety miałem drobne problemy techniczne z kontrolą trakcji i uspokoiłem tempo. Jak się później okazało, za bardzo, bo na chwilę wyprzedził mnie Jurek Berger, ale przyspieszyłem i obroniłem drugą pozycję. Teraz czas przegonić pecha i powalczyć o zwycięstwa - tłumaczy Małecki.

Najniższy stopień podium wywalczył drugi na mecie w czeskim Moście, Jerzy Berger, który rzutem na taśmę utrzymał za sobą Bartosza Łysoniewskiego.