Logo
WiadomościAktualnościSukces made in China

Sukces made in China

Czy milion aut sprzedanych w jednym kraju w ciągu roku to dużo? Każdy Europejczyk odpowie: bardzo dużo! A jeśli ten milion to samochody sprzedane tylko przez jeden koncern? To niemożliwe, chyba że..

Sukces made in China
Zobacz galerię (5)
Auto Świat
Sukces made in China

.w Chinach. Właśnie tyle samochodów sprzedał w Chinach w 2007 roku koncern GM, jeśli policzyć nie tylko auta osobowe, lecz także użytkowe, m.in. tanie pojazdy marki Wuling, której współwłaścicielem jest GM. Gdyby liczyć tylko samochody osobowe, w Chinach dominuje Volkswagen (cała grupa sprzedaje ponat 900 tys. aut w ciągu roku). Rynek jest jednak o wiele większy. Marki chińskie mają wciąż prawie 29 proc. udziału w lokalnym rynku, choć ostatnio są dość mocno przyparte do muru przez japońską, amerykańską i europejską konkurencję. Sama tylko firma Chery Automobile w 2007 roku sprzedała ok. 370 tys. samochodów osobowych, a to nie byle co. Miejsca jest dużo i wydaje się, że dla każdego. General Motors China szacuje, że w 2008 roku sprzeda się w Chinach 10 mln pojazdów. Tamtejszy rynek rośnie o kilkanaście-dwadzieścia kilka proc. rocznie i to od wielu lat. W ciągu ostatnich 10 lat liczba sprzedanych pojazdów w tym kraju wzrosła o 500 proc. Wzrost sprzedaży samochodów w Państwie Środka jest nieunikniony. O ile na świecie średnio na 1000 osób przypada ok. 120 samochodów, w Niemczech ok. 600, a w USA ok. 800, to w Chinach są to zaledwie ok. 44 samochody. Tylko 33 osoby na 1000 mieszkańców mają jakiekolwiek auto. Oczywiście nie brakuje takich, którzy mają 2-3 pojazdy, i to drogie. Dla większości kupowany samochód jest pierwszym w życiu – i to nie pierwszym nowym, tylko pierwszy w ogóle. Oznacza to, że przesiadają się oni z rowerów i ryksz, ewentualnie z motorowerów na cztery kółka. Często na samochód zrzuca się cała rodzina i całej rodzinie to auto służy. Często do pracy, ale czasem głównie do podkreślenia swojego statusu. To dlatego, że np. w Pekinie dojazd do pracy jest nie tylko kosztowny (litr benzyny to wydatek 4 juanów, podczas gdy bilet na metro niezależnie od długości trasy to tylko 2 juany), ale i kłopotliwy. Wielkie miasta są zatkane olbrzymimi korkami, problemem jest także zaparkowanie auta w centrum.Do niedawna większość klientów raczej nastawiała się na kupno taniego samochodu. Teraz jednak widać zupełnie nowy trend: przyrost sprzedaży aut małych jest coraz mniejszy, gwałtownie rośnie natomiast sprzedaż samochodów kompaktowych i większych. Ok. 6 tys. dolarów kosztuje chińskie auto przypominające Fiata Pandę (Great Wall Gwperi), 7-10 tys. dolarów powinnowystarczyć na średniej wielkości auto rodzimej marki lub najmniejsze autko wyprodukowane przez któryś z globalnych koncernów, a za 15-20 tys. dolarów można kupić już poważne auto, np. Nissana Bluebirda albo jeden z modeli Buicka czy Chevroleta. I właśnie coraz więcej Chińczyków decyduje się na droższe opcje. Niektórzy wolą wstrzymać się jakiś czas z zakupem: po pierwsze po to, aby zgromadzić pieniądze, a po drugie dlatego, że ceny aut spadały ostatnio w miarę, jak rosła podaż. W 2007 roku auta staniały średnio o ok. 6 proc.Okazuje się, że Chińczycy mają gust zbliżony do europejskiego i doceniają wyższą jakość aut oferowanych przez wielkie światowe koncerny. Te firmy, które kilka lat temu związały się z chińskimi producentami, aby na miejscu produkować i sprzedawać samochody, teraz wygrywają. To oni notują najwyższe wzrost, jak np. koncern GM (w Chinach sprzedaje głównie Chevrolety, Buicki, Saaby i tanie auta marki Wuling) jako pierwsza spółka "światowo-chińska" osiągnął roczną sprzedaż na poziomie miliona samochodów. Już widać, że nadeszły ciężkie czasy dla chińskich producentów niezrzeszonych w spółki ze światowymi gigantami. Starają się one szukać rynków za granicą: w Afryce, w innych krajach Azji, a także w Europie. Pracują nad jakością, aby nie powtórzyć dotychczasowych porażek w crash-testach, jakie przeprowadzono w Europie na chińskich pojazdach. Na tegorocznym salonie w Pekinie lokalne marki prężyły muskuły, jednak przepaść technologiczna jest w wielu wypadkach widoczna na pierwszy rzut oka. Ta różnica jest odczuwalna także dla klientów. Cóż z tego, że podróbka BMW X5 z daleka wygląda jak BMW, skoro wykończona jest tandetnie, a i z zewnątrz widać, że to tylko mało udana kopia. Klienci to widzą i coraz częściej decydują się na oryginały. Coraz częściej także ich na to stać. W artykule wykorzystano dane: General Motors, Chinadaily.com, Automotive news europe

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Powiązane tematy: