A wszystko dlatego, że jest sześć rzeczy, które bardzo nam się w Saabie podobają i większość z nich występuje u innych producentów, ale nigdy razem. Co nas więc kręci w Saabie?
Na miejscu szóstym są reklamy. Dlaczego? Bo zawsze są oryginalne, zaskakujące, pozytywne. Miło się je ogląda, jest w nich inteligencja, błyskotliwość, element zaskoczenia. Wybraliśmy dla was kilka – znajdują się tuż pod tekstem.
Na miejscu piątym jest stylistyka Saabów. Nie są tak groźne i agresywne jak niemieccy rywale, tak beznamiętne jak auta z Japonii i tak dziwaczne jak samochody z Francji. Owszem, Saaby są odrobinę dziwne, ale właśnie dlatego tak je lubimy! Mają urok, charakter, styl. Są ciekawe, oryginalne, inne. Kojarzą się ze Szwecją, a to też jest fajne.
Jeszcze bardziej niż reklamy i stylistykę lubimy fakt, że Saab jako pierwszy, już w 1978 roku, pokazał auto z silnikiem turbo. I wcale nie chodzi nam wyłącznie o to, że jak jest turbo, to jest dużo mocy, ale również o uczucia, które wywołuje słowo „turbo”. Posiadanie auta z silnikiem turbo jest w jakiś trudny do określenia sposób lepsze niż posiadanie auta z silnikiem bez turbo. Poza tym, świadomość, że ma się turbo, jest w pewien sposób uskrzydlająca…
I tak przechodzimy, albo raczej przylatujemy, na miejsce trzecie w naszym zestawieniu sześciu najfajniejszych rzeczy związanych z Saabem – lotnictwa. Zanim Saab wziął się za produkcję samochodów, wytwarzał samoloty, na co firma bardzo często zwraca uwagę. Co więc jest takiego lotniczego w Saabach? Nie mają skrzydeł, pocisków i silników odrzutowych, ale przycisk NightPanel wyłączający oświetlenie całej deski rozdzielczej prócz prędkościomierza, co nie męczy oczu w czasie jazdy nocą i pozwala kierowcy poczuć się jak pilot samolotu zwiadowczego. W nowym Saabie 95 jest także wyświetlacz przezierny pokazujący najważniejsze informacje na przedniej szybkie – bardzo lotniczy gadżet. Samolotowe wpływy widać także w stylistyce – czy to w kształcie kokpitu, czy we wzorach aluminiowych felg, czy wreszcie w prototypie Aero X, do którego wsiada się tak jak do myśliwca. Fajnie!
Drugą najfajniejszą rzeczą w Saabach jest to, że są bezpieczne. Czy nie odnosicie wrażenia, że nawet jeśli Renault zdobędzie 7 gwiazdek w testach EuroNCAP, Hyundai zamontuje w swoich modelach 27 poduszek powietrznych, a Mercedes wymyśli kolejne elektroniczne systemy poprawiającego bezpieczeństwo, to i tak w jakiś niewytłumaczalny sposób i tak najbezpieczniej poczujemy się w Saabie? To właśnie ta szwedzka firmy już od kilkudziesięciu lat bada prawdziwe wypadki z udziałem swoich samochodów, by przyszłe modele były tak bezpieczne, jak tylko można. Tak bezpieczne jak Saab. Ponadto to właśnie ta szwedzka firma jako pierwsza zaczęła oferować pasy bezpieczeństwa w standardzie, ot, co!
Ale najbardziej w Saabie lubimy detale. Niepowtarzalne. Piękne. Oryginalne. Praktyczne. Czy to zdumiewająco wyglądające felgi, misterny w swoim kształcie i bardzo praktyczny uchwyt na kubek, stacyjka (lub przycisk startera) na konsoli centralnej czy wreszcie lotniczy gadżet NightPanel – wszystko ma swój charakter, jest nonkonformistyczne, jest inne, jest fascynujące. I za to Saaba lubimy najbardziej!
A poniżej kilka reklam.