naszych klientów zmieniło markę, bo chcieli mieć w garażu SUV-a, a 40 proc. właścicieli Saabów ma drugi samochód i jest nim właśnie bulwarowa terenówka" - uskarża się Robert Erne z największego salonu szwedzkiej marki w Stanach Zjednoczonych, w Detroit. Erne wie, co mówi. Ten pochodzący z Holandii sprzedawca radzi sobie doskonale - na jego wizytówce pod nazwiskiem widnieje podpis "gold level", a jego koledzy z salonu mogą mu tylko zazdrościć liczby samochodów przekazanych klientom.Jednak nawet ten świetny sprzedawca nie miał do tej pory łatwego życia. Potencjalni klienci po wizycie u Saaba odchodzili do konkurencji, bo Szwedzi nie mieli w ofercie samochodu, który w USA bije rekordy popularności. Nic więc dziwnego, że Saab zdecydował się na szybkie działanie - teraz sytuacja ma się zmienić i Szwedzi będą mogli walczyć także o tych, którzy oferty skandynawskiej firmy w ogóle nie brali pod uwagę. Już we wrześniu w USA i Kanadzie pojawi się nowy SUV.Za podstawę do jego budowy posłużyła tzw. platforma Midsize-Truck, na bazie której zbudowano już Chevroleta Trailblazera i GMC Envoy. Pojazd nazywa się 9-7X i już na pierwszy rzut oka widać podobieństwa do innych modeli koncernu. Pierwsze jazdy samochodem odbyły się w Detroit jeszcze przed wprowadzeniem 9-7X na rynek amerykański. Jedno stało się jasne już po kilku minutach jazdy - nowy Saab nie będzie typowym, ciężkim macho. Jak na auto tej wielkości prowadzi się bardzo przyzwoicie, choć oczywiście sprawia wrażenie auta o wiele cięższego niż 9-5 kombi. We wnętrzu kierowca przyzwyczajony do Saaba będzie się czuł od razu "jak u siebie w domu". Kokpit auta zawiera typowe dla marki elementy, które znamy z innych modeli szwedzkiej firmy - poczynając od wysuwanych uchwytów na napoje (które dla przeciętnego Amerykanina stanowią "być albo nie być" samochodu) poprzez charakterystyczny, łukowaty kształt centralnej konsoli i gałki do zmiany kierunku nawiewu powietrza w kratkach wentylacyjnych, a skończywszy na stacyjce umieszczonej między przednimi fotelami. Wykończenie wnętrza w odróżnieniu od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne amerykańskie SUV-y, jest bardzo dobre - choćby poprzez wybór materiałów, które zastosowano. Deska rozdzielcza została oklejona drewnianymi wstawkami, a kierownica i drążek biegów skórą korespondującą kolorystycznie z kokpitem.Pod maską naszego testowego samochodu pracował motor 5.3 V8 połączony z 4-stopniowym "automatem". Seryjnie jednostka Saaba jest wyposażana w możliwość odłączania cylindrów w przypadku niewykorzystywania pełnej mocy. Takie rozwiązanie ma na celu przede wszystkim zmniejszenie zużycia paliwa, a co za tym idzie, emisji spalin (na co w Stanach zwraca się szczególną uwagę). 300-konny silnik z 447 Nm maksymalnego momentu obrotowego bardzo dobrze radzi sobie z napędzaniem ważącego 2,2 tony i mierzącego 4,8 m auta. Zestrojenie układu jezdnego jest typowe dla samochodów amerykańskich - bardzo miękko, ale w żadnym wypadku nie powiedzielibyśmy, że 9-7X to "bujak".W temacie napędu 4x4 kierowca nie musi myśleć o niczym, wszystkim zajmuje się automatyka. Nie ma co prawda skrzyni redukcyjnej, ale tak jak w większości SUV-ów nie podejrzewamy, by 9-7X miał zbyt częste okazje do zjeżdżania z utwardzonych dróg i brodzenia w terenie.Oficjalnie Saab 9-7X nie trafi do Europy (przynajmniej nie na początku sprzedaży) i jest przeznaczony na rynek amerykański i kanadyjski. Oczywiście będzie istniała możliwość sprowadzenia auta na indywidualne zamówienie. W Stanach samochód kosztuje 40 990 dolarów (z silnikiem V8 i pełnym wyposażeniem). Z jednostką 6-cylindrową (275 KM) - 2 tys. dol. mniej.
Szwed z USA
Do tej pory humory dilerów Saaba w Stanach Zjednoczonych nie były najlepsze. "Prawie 30 proc.