Czternaście lat po ogłoszeniu przez Kosowo niepodległości, około 50 tys. Serbów żyjących na północy Kosowa używa tablic rejestracyjnych i dokumentów wydawanych przez władze serbskie, odmawiając uznania dokumentów państwowych Kosowa.

Władze tego kraju ogłosiły, że począwszy od 1 sierpnia, Serbowie mają dwa miesiące na wymianę tablic i dokumentów. Postanowiły również, że od tego dnia wszyscy obywatele Serbii będą musieli uzyskać na granicy dodatkowy dokument, który pozwoli im na wjazd do Kosowa.

Podobną zasadę stosują władze w Belgradzie wobec odwiedzających Serbię obywateli Kosowa.

Protestujący Serbowie zablokowali ciężarówkami wypełnionymi żwirem i innym ciężkim sprzętem drogi prowadzące do dwóch przejść granicznych oraz wznosili barykady.

Kosowska policja oświadczyła, że w tej sytuacji musi zamknąć oba przejścia graniczne. Poinformowała również, że padły strzały "w kierunku jednostek policji, ale na szczęście nikt nie został ranny".

Serbia, która utraciła kontrolę nad Kosowem po kampanii NATO w 1999 r., odmawia uznania niezależności swej byłej prowincji i od 2008 r., czyli od ogłoszenia przez nią niepodległości, nie zgadza się na używanie na swym terytorium tablic z kosowską rejestracją.

Napięcia między tymi dwoma krajami są obecnie największe od lat.

Serbia i Kosowo rozpoczęły w 2013 r. dialog pod auspicjami Unii Europejskiej, lecz do tej pory nie osiągnięto znaczącego porozumienia.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Rząd Kosowa o miesiąc opóźnia wdrażanie planu wymiany tablic rejestracyjnych

Rząd w Prisztinie odłożył o miesiąc wdrażanie swego planu, który nakłada na etnicznych Serbów zamieszkujących północne Kosowo wymianę tablic rejestracyjnych samochodów z serbskich na kosowskie w ciągu 60 dni. Decyzja ma związek z protestami Serbów, którzy zablokowali w niedzielę drogi do dwóch przejść granicznych.

Według wcześniejszego planu władz kosowskich począwszy od 1 sierpnia Serbowie mieli dwa miesiące na wymianę tablic i dokumentów. Rząd zdecydował również, że od tego dnia wszyscy obywatele Serbii odwiedzający Kosowo będą musieli uzyskać na granicy dodatkowy dokument, aby umożliwić im wjazd.

W niedzielę wieczorem protestujący Serbowie zablokowali ciężarówkami i innym ciężkim sprzętem drogi dojazdowe do dwóch przejść na granicy z Serbią — Jarinje i Bernjak. Według kosowskiej policji wznosili także barykady i strzelali w kierunku sił porządkowych. "Na szczęście nikt nie został ranny" — podała w komunikacie policja. Poinformowała jednak o zamknięciu obu przejść.

Serbskie tablice rejestracyjne - zdjęcie ilustracyjne Foto: grebeshkovmaxim / Shutterstock
Serbskie tablice rejestracyjne - zdjęcie ilustracyjne

"Ogólna sytuacja bezpieczeństwa w północnych gminach Kosowa jest napięta" – stwierdziło w oświadczeniu dowództwo kierowanej przez NATO misji pokojowej KFOR w Kosowie.

Po serbskich protestach i konsultacjach z ambasadorami UE i USA władze w Prisztinie poinformowały w nocy z niedzieli na poniedziałek, że odłożą swój plan o miesiąc i rozpoczną jego wdrażanie 1 września.

Jednocześnie rząd premiera Albina Kurtiego potępił blokady dróg na północy kraju i "ostrzelanie policji przez uzbrojone osoby". Odpowiedzialnością za "agresywne działania" obciążył władze Serbii.

Już we wrześniu ubiegłego roku Serbowie z północnego Kosowa zablokowali drogi w pobliżu przejść granicznych z Serbią po tym, gdy kosowskie władze zabroniły wjazdu na swoje terytorium pojazdom z serbską rejestracją.

Serbia, która utraciła kontrolę nad Kosowem po kampanii NATO w 1999 r., odmawia uznania niezależności swej byłej prowincji i od 2008 r., czyli od ogłoszenia przez nią niepodległości, nie zgadza się na używanie na swym terytorium tablic z kosowską rejestracją.

Napięcia między tymi dwoma krajami są obecnie największe od lat.

Serbia i Kosowo rozpoczęły w 2013 roku dialog pod auspicjami Unii Europejskiej, lecz do tej pory nie osiągnięto znaczącego porozumienia.