Za niespełna miesiąc wakacje - to ostatni dzwonek, by zadbać o auto i zrobić to za niewygórowaną cenę. Utrzymanie samochodu w dobrym stanie technicznym jest coraz droższe. Według danych danych serwisu MotoFocus.pl, trzy lata temu przeciętny polski kierowca wydawał rocznie na naprawy i obsługę samochodów 1354 zł. Dziś - ponad 1600 zł. Biorąc pod uwagę równolegle rosnące ceny paliw i ubezpieczeń warto zrobić wszystko, żeby choć ten koszt jak najbardziej zracjonalizować.

- Zracjonalizować, a nie zaniechać ponoszenia go, co spowodowałoby szybkie pogorszenie stanu technicznego auta i obniżenie poziomu jego bezpieczeństwa a w dalszej perspektywie znacznie wyższe wydatki na likwidację usterek, jakie mogą zostać spowodowane zaniedbaniami - podkreśla Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Według francuskiej firmy badawczej GIPA już 45 proc. wizyt w europejskich warsztatach to profilaktyczne przeglądy i kontrole stanu technicznego. W Polsce zdecydowaną większość stanowią naprawy. - Nie tylko czekamy aż wystąpi usterka, ale bardzo często ignorujemy pierwsze sygnały nieprawidłowości, dopóki samochód jedzie. Dopiero gdy się coś urwie, jakaś część rozleci i auto nie jest w stanie dalej jechać - szukamy warsztatu. W porównaniu do bardziej rozwiniętych motoryzacyjnie krajów powinniśmy jeszcze dużo nadrobić, jeśli chodzi o częstość zapobiegawczych kontroli stanu pojazdu - ocenia Witold Rogowski, ekspert Forum Motoryzacja dla Wszystkich.

Racjonalizacja kosztów utrzymania samochodu nie może być po prostu zaniechaniem, które zawsze obniża bezpieczeństwo jazdy, lecz powinna polegać na wyborze warsztatów niezależnych, które są równie profesjonalnie przygotowane do napraw aut jak serwisy autoryzowane, ale znacznie od nich tańsze. - Warsztaty niezależne oferują nie tylko części oznaczone logo ich prawdziwego producenta (np. Bosch czy Valeo), który identyczne części dostarcza koncernom samochodowym "na pierwszy montaż", ale także "części porównywalnej jakości", spełniające wszystkie europejskie standardy. Części z obu tych kategorii są tańsze od tych, które sprzedawane są w ASO w pudełkach z logo producentów samochodów - potwierdza Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Warto pamiętać, że właściciele nawet aut objętych gwarancją producenta mogą bez obaw zlecać przeglądy i naprawy warsztatom niezależnym, do czego prawo zapewniają im europejskie regulacje prawne w formie sektorowych wytycznych, popularnie określanych jako "GVO". O tym, że opłaca się korzystać z warsztatów niezależnych świadczą inne dane - mimo że z serwisów autoryzowanych korzysta co dziesiąty kierowca, udział tych serwisów w rynku wynosi blisko 50 proc. To pokazuje, że ASO są znacznie droższe niż warsztaty niezależne.

Warto przytoczyć także inne dane. W ciągu ostatnich siedmiu lat w cenie naprawy stale rośnie udział kosztów robocizny. W 2004 roku robocizna stanowiła 40 proc. kosztu naprawy, dziś - już 53 proc. Cena roboczogodziny w warsztacie niezależnym jest zwykle o połowę niższa niż w serwisie autoryzowanym, zatem korzystając z usług niezależnych płacimy znacznie mniej.

Z drugiej strony, odkładanie przeglądów, a co gorsza napraw, oszczędnością nie jest. - To jak ze zdrowiem: lepiej zapobiegać niż leczyć. Koszt badań okresowych i działań zapobiegawczych jest zawsze niższy od specjalistycznego leczenia. Przegląd może być wykonany nawet bezpłatnie przy okazji innej usługi. Oczywiście zapłacić trzeba będzie za elementy, które okazały się zużyte i ich wymianę. Natomiast jeśli dojdzie do unieruchomienia samochodu, może okazać się, że trzeba ponieść koszt holowania do serwisu. Poza tym poważna usterka, jeśli była ignorowana do końca, pociąga za sobą inne - je też trzeba będzie naprawić. Stres, wyrzucone pieniądze i zmarnowany czas - przestrzega Witold Rogowski, ekspert Forum Motoryzacja dla Wszystkich.

Co powinno znaleźć się na liście elementów do sprawdzenia przed wakacyjnymi podróżami? Według Witolda Rogowskiego w ciągu gruntownego (ale trwającego maksymalnie dwie godziny) przeglądu najważniejsza jest kontrola luzów w układzie kierowniczym i zawieszeniu oraz stanu elementów elastycznych, łączników metalowo-gumowych. W układzie hamulcowym sprawdzony powinien być stan tarcz i okładzin oraz gumowych osłon ruchomych elementów układu. Jeśli będzie się tam dostawał piasek, zaciski czy cylinderki wkrótce mogą być do wymiany.

- Koniecznie trzeba sprawdzić temperaturę wrzenia płynu hamulcowego - po wilgotnym okresie jesienno-zimowym mogła się ona znacząco obniżyć. Podczas dłuższego zjazdu np. w górach może dojść do jego zagotowania i w konsekwencji utraty skuteczności hamowania - przypomina Witold Rogowski, ekspert Forum Motoryzacja dla Wszystkich. W ten sposób nie tylko obniża się bezpieczeństwo, lecz wzrasta ryzyko korozji cylinderków i tłoczków w obwodzie hamulcowym, ich blokowania i przyspieszonej naprawy.

Trzeba sprawdzić, czy nie ma wycieków płynu z układu chłodzenia lub oleju z silnika i skrzyni biegów. Należy też zatroszczyć się o sprawne oświetlenie oraz - dla własnego komfortu i zdrowia - stan klimatyzacji. - Część kierowców zimą całkowicie ją wyłącza, a to błąd - powinna być czasem uruchamiana. Nowoczesne układy mają wprawdzie zabezpieczenie przed uruchomieniem i uszkodzeniem sprężarki w razie wycieku czynnika chłodzącego, lecz nie chodzi tylko o jego uzupełnienie. Podstawą jest kontrola szczelności, a dopiero potem wymiana czynnika. Ze względu na komfort jazdy a wręcz zdrowie, kanały wentylacyjne powinny zostać oczyszczone i odkażone. Zima to idealna pora gromadzenia się wilgoci, a to sprzyja rozwojowi grzybów i bakterii - mówi Witold Rogowski, ekspert Forum Motoryzacja dla Wszystkich.

Warto sprawdzić stan amortyzatorów. Najczęściej alarmującym sygnałem zużycia są stuki. Występujące w zawieszeniu luzy początkowo robią tylko nieprzyjemne wrażenie utraty precyzji prowadzenia. To zjawisko można lekceważyć jednak tylko do pewnego momentu: wraz z poprawą warunków jazdy kierowca chce jechać szybciej i wtedy to, co robiło tylko nieprzyjemne wrażenie może mieć dramatyczne konsekwencje, bo w krytycznej sytuacji, samochód zachowa się nieprzewidywalnie. Podobne konsekwencje będą mieć również luzy w przekładni kierowniczej czy zawieszeniu.

- W rachunku kosztów przeglądu samochodu nie powinno się brać jedynie wydatków na samą tę usługę - ocenia Witold Rogowski, ekspert Forum Motoryzacja dla Wszystkich. - Serwisy autoryzowane są przy wsparciu medialnym prowadzą akcje darmowych przeglądów. Nie o ich koszt jednak chodzi. W każdym samochodzie można znaleźć jakąś usterkę. Koszt jej usunięcia jest polem, na którym wystąpią prawdziwe różnice cenowe. Serwis niezależny także może wykonać przegląd nieodpłatnie. Natomiast koszt części, jakie przy tym trzeba będzie wymienić, może być nawet dwa razy niższy.