• Cena baryłki ropy Brent jest obecnie dużo niższa niż 24 lutego
  • Za dolara musimy płacić więcej niż w dniu napaści Rosji na Ukrainę, jednak z tygodnia na dzień polska waluta rośnie w siłę
  • Rekordowe są obecnie marże niektórych stacji benzynowych – oto jedna z przyczyn niewielkich spadków cen detalicznych
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

W dniu napaści Rosji na Ukrainę baryłka ropy Brent kosztowała 94,5 dolara. Dziś cena tego samego surowca w tym samym miejscu to niecałe 82 dolary. Przeliczmy to teraz na złote: 24 lutego jeden dolar kosztował 4,17 zł, co oznacza, że baryłka ropy kosztowała w przeliczeniu niecałe 342 zł. Dziś dolar kosztuje 4,48 zł (kilka tygodni temu przekroczył barierę 5 zł), czyli za baryłkę ropy – w przeliczeniu – trzeba zapłacić 367 zł. Wychodzi tylko minimalnie drożej niż 9 miesięcy temu. Minimalnie. Tymczasem w przeddzień rosyjskiej agresji na Ukrainę za litr paliwa na stacjach płaciliśmy średnio mniej niż 5,5 zł za litr – zarówno w przypadku benzyny, jak i diesla. Obecnie, średnia cena paliwa na stacjach to ok. 7,74 zł za litr ON i ok. 6,58 za litr benzyny 95.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Wygląda na to, że choć cena surowca, nawet biorąc pod uwagę kurs walutowy, spadła już praktycznie do poziomu sprzed wojny. Ceny detaliczne paliw oderwały się jednak od przedwojennych poziomów i nie chcą spadać. Ktoś... na nas zarabia.

Spada cena paliwa w hurcie. Stacje liczą zyski

Trzeba uczciwie zauważyć, że wraz z "poprawianiem się" kursu złotego wobec dolara i spadkami cen ropy na świecie maleją też hurtowe ceny paliw w Polsce. 4 listopada za 1000 litrów ON trzeba było zapłacić w polskiej rafinerii 7238 zł, dziś jest to 6499 zł. Tanieje w hurcie także benzyna. Było 6138 za 1000 l, trzy tygodnie później jest 5571 zł. Tyle, że na stacjach zjazdu cenowego nie widać. Za olej napędowy średnio kierowcy płacą aż 7,74 zł za litr – spadek ceny jest, ale nieduży.

Sytuację wyjaśnia grafika na stronach BM Reflex, z której wynika, że dzisiejsza marża detaliczna w cenie oleju napędowego to nawet ponad 90 groszy na litrze. Jest to marża wyjątkowo wysoka – bywa, że "w chudych czasach" stacje muszą zadowolić się marżą na poziomie kilku-kilkunastu groszy.

Prawdą jest i to, że ceny hurtowe spadają wolniej niż koszty pozyskania paliwa przez rafinerie – one też notują rekordowe zyski. Niemniej różnica pomiędzy hurtowymi a detalicznymi cenami paliw zwraca uwagę szczególnie.

Ceny paliw jednak spadną, ale tylko na chwilę

Sytuację, która ma miejsce na stacjach, można określić hasłem "program ratowania marży". Stacje benzynowe korzystają z okazji, aby zarobić po okresie kilku chudych miesięcy. To dlatego na niektórych (ale tylko niektórych) stacjach pojawiają się zdecydowanie niższe ceny – jest z czego je obniżać. Druga rzecz to przygotowania do wzrostu stawki VAT, która nastąpi z początkiem 2023 r.

Może się zdarzyć (o ile nie nastąpią jakieś zawirowania na rynku, np. wzrost cen ropy lub osłabienie złotego), że kierowcy jedynie w minimalnym stopniu odczują styczniowe podwyżki podatku VAT. Jeśli stacjom benzynowym uda się utrzymać do końca roku wysokie marże, po podwyżce VAT-u wrócą do standardowych stawek, nie zmieniając istotnie cen detalicznych dla kierowców. Jest też prawdopodobne, że przed końcem roku paliwo stanieje. Potem wzrosną podatki i ceny paliw "wrócą do normy".

Na tym rynku nie ma jednak obecnie nic pewnego. Na razie płacimy rekordowe marże – tym razem stacjom benzynowym.