Na przejeździe kolejowym w Szaflarach zginęła 18-letnia kobieta, która akurat odbywała jazdę egzaminacyjną, zdając na prawo jazdy. Obok niej siedział 62-letni egzaminator, któremu jednak udało się uciec, zanim w samochód uderzył zbliżający się pociąg. Prokuratura natychmiast wszczęła dochodzenie, by dokładnie sprawdzić okoliczności zdarzenia.

Według najnowszych informacji, w samochodzie, który prowadziła egzaminowana, zgasł silnik i to dokładnie w momencie, gdy auto stanęła na torach. Egzaminator mówił, że zanim uciekł z samochodu, kilkukrotnie próbował ponownie uruchomić silnik. Jak twierdzą świadkowie, kursantce zabrakło zaledwie pół metra. Próbowała odjechać, a auto już zaczynało ruszać. Niestety, pociąg uderzył w nie z ogromną siłą i wlókł przez kolejne kilkadziesiąt metrów, zanim zdołał wyhamować.

Tuż po wypadku 18-letnia kobieta jeszcze żyła, a świadkowie natychmiast wezwali pogotowie, ale nie udało się jej już uratować. Osoby, które pospieszyły jej z pomocą, mówią o wielkie rany głowy i słabnącym oddechu. Wspominają też, że egzaminator był w szoku i nie potrafił udzielić żadnej pomocy, nawet podać apteczki. Dziś po południu egzaminator ma być przesłychiwany przez śledczych. Niemal na pewno zostaną mu postawione zarzuty.