Logo

Trochę lepiej

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Zmiany można podzielić na dwa rodzaje: administracyjne i techniczne. Pierwsze dotknęły egzaminatorów, instruktorów oraz ośrodki szkoleniowe.

Drugie są istotne dla kandydatów na kierowców. Wszystkie wprowadzono ze względu na konieczność dostosowania naszego prawa do europejskiego oraz z powodu małej praktyczności zasad szkolenia obowiązujących przed lipcem.InaczejNajważniejszą, z punktu widzenia zdających egzamin, jest zmiana proporcji jazd na placu manewrowym i w ruchu ulicznym. Skończyło się bezustanne miotanie między tyczkami i samochody z literą "L" zaczęły częściej wyjeżdżać w miasto. Ta zmiana to efekt coraz głośniejszych apeli ośrodków szkolenia i ekspertów PZMot wskazujących, że nauka parkowania jest mniej istotna od zdobywania wiedzy praktycznej w ruchu. Wypadki na parkingach, jeśli się zdarzają, są niegroźne w konsekwencjach, podczas gdy na ulicach dochodzi do tragedii, bardzo często na skutek braku doświadczenia kierujących samochodami.O tym, jaki manewr na placu między słupkami należy zademonstrować podczas egzaminu, decyduje losowanie. Obniżono też kryteria dokładności uwijania się w placowym slalomie. Samochód nie musi być ustawiony na stanowisku co do centymetra. Wystarczy, by się na nim mieścił i aby dało się z niego wysiąść. Samych zadań jest dwukrotnie mniej niż do tej pory. Żeby nie było za łatwo, egzamin w ruchu ulicznym jest dłuższy i bardziej skomplikowany. Nie kończy się już na jednym skrzyżowaniu i jednym rondzie. Do łask wrócił także Maluch. Osoby niepełnosprawne mogą bowiem zdawać egzamin na samochodzie o dowolnej długości, pod warunkiem posiadania orzeczenia lekarskiego, iż po przystosowaniu auta do rodzaju schorzenia egzaminowany będzie mógł jeździć. Kto obleje egzamin, ma prawo otrzymać arkusz z jego przebiegu z zaznaczonymi błędami, jakie popełnił. Z praktycznego punktu widzenia zmiany poszły więc na lepsze.KomputeryDo szkoleń wkracza elektronika. Wykaz środków dydaktycznych zostanie powiększony o zestawy programów komputerowych. Chodzi o symulatory jazdy (nie mające zresztą nic wspólnego z pecetowskimi wyścigami, które recenzujemy co tydzień na naszych łamach), testy i przykłady zachowania na drodze w formie wirtualnych demonstracji. Egzaminowanie na komputerach jeszcze nie weszło w życie, lecz ma być ustalony termin, kiedy tylko w ten sposób będzie się zdawać egzamin teoretyczny. Oprogramowanie obejmie (oprócz pytań) także zaimprowizowane sceny z ruchu. Możliwości w zadawaniu pytań będą większe, więc nie wystarczy tylko wykuć odpowiedzi, zaliczyć i zapomnieć. Trzeba będzie nabyć pewną wiedzę.Również administracja zostanie skomputeryzowana. Powstaje ewidencja jednostek szkolących i instruktorów. Tych ostatnich obejmie także nowa numeracja uprawnień.Po staremuNiestety, nie zmieniła się liczba godzin jazd szkolących i brakuje sprawnego systemu kontroli samych kierowców. Podczas spotkania przedstawicieli ośrodków szkoleniowych i specjalistów PZMot w czerwcu padły opinie, że nauka jazdy winna być dwukrotnie dłuższa, aby dała wymierne efekty. Podano też zatrważające liczby: na wsiach 50 proc. jeżdżących motocyklami nie ma praw jazdy, do kierowania ciągnikami uprawnia się często osoby, których jedyną predyspozycją do jeżdżenia jest posiadanie ciągnika.By było lepiej, konieczne są generalne roszady w całym systemie szkolenia, a nie jedynie kosmetyka. Uczyć trzeba nie tylko kręcenia kierownicą, naciskania pedałów i zakreślania właściwych odpowiedzi w testach, lecz właściwych zachowań. Przede wszystkim zdrowego rozsądku, który u świeżo upieczonego, zwłaszcza młodego kierowcy ucieka z głowy wraz z przekręceniem kluczyka w stacyjce. Właśnie wprowadzone zmiany idą w dobrym kierunku, ale są zaledwie drgnięciem. Jacek Wróblewski

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: