Zaczynamy od miejsca trzeciego, na którym uplasował się Volkswagen New Beetle. Wiecie, jak on wygląda, prawda? To takie okrągłe, jakby napompowane dziwadło, które miało być następcą kultowego Garbusa, ale skończyło jako niekochana przez hippisów (i nie tylko) wersja Golfa IV.
No dobrze, ale czy to auto wygląda na takie, które może być sportowe? Nie? Też tak myślę. Ktoś jednak pewnego dnia w Wolfsburgu stwierdził, że „my musieć das sportisch Garbus zrobić”. I zrobił. Tak powstała najbardziej odjechana wersja New Beetle’a.
RSI wygląda tak, jakby najadł się sterydów. Ma zawieszenie zestrojone przez Porsche, nieprzyzwoicie wielki spojler, 18-calowe koła, dyfuzor, obszyte czerwoną skórą kubełkowe fotele i wykończenie z włókna węglowego. Cool!
Pod maską pracuje silnik V6, który z 3,2 l produkuje 225 koni. Rozchodzą się one na cztery koła, dzięki czemu szalony Garbus zalicza setkę w 6,4 s (cud, biorąc pod uwagę jego nieaerodynamiczność). Powstało tylko 250 sztuk tego modelu. Czemu tak mało?!
Ale Renault Clio V6 jest jeszcze bardziej oderwane od rzeczywistości. Specjaliści z francuskiej firmy powiedzieli natomiast któregoś dnia „nous musą zrobić un Clio sportif”, po czym wzięli przednionapędowego hatchbacka z napędem na przednie koła i wszystko wywrócili do góry nogami.
Silnik umieścili centralnie, a moc skierowali na tylne koła. Do tego zadbali o bodykit nadwozia, który ma w sobie tyle z supersamochodu, jak tylko jest to możliwe. Zamiast tylnych foteli mamy trzylitrowy silnik V6 o mocy 255 KM, co przekłada się na rewelacyjne osiągi – setka w 5,8 s i maksymalnie 250 km/h. Żadne inne Clio tak nie potrafi!
Ale zarówno New Beetle RSi, jak i Clio V6 są porządne, grzeczne i przewidywalne przy Toyocie Aygo Crazy. Tak sobie myślę, że to jedyne auto, któremu uchodzi na sucho słowo crazy w nazwie. Zresztą nie ma innego, które by to auto określiło.
Nie wiem, co powiedzieli konstruktorzy tego modelu, ale wzięli oni Aygo z trzycylindrowym silnikiem o pojemności 1 litra i mocy 68 KM. Popatrzyli, pogłówkowali i wyrzucili tylną kanapę, a w jej miejscu zamontowali 200-konny silnik 1,8 l.
Napęd skierowali na tylne koła i pozbyli się z auta całego wyposażenia.Efekt? Crazy Aygo osiąga setkę w 5,8 s i pędzi nawet 204 km/h.
Aby Crazy trzymało się drogi, zamontowano z tyłu spojler z wyścigówek, które startują w wyścigach z amerykańskiej serii Champ Car i jak na moje oko niewiele różnią się od bolidów F1. Fascynujące!
Aygo Crazy jest więc najbardziej crazy maluchem świata. Absolutnie! Lewis Hamilton z pewnością podaruje takie Aygo swojemu nowemu chłopakowi na urodziny. Albo Walentynki.