Celem eksperymentu naszych kolegów z "Auto Bilda" było zbadanie, jak Dacia zachowuje się przy zderzeniu czołowym. Podstawowe pytanie brzmi: czy rumuńskie auto jest wystarczająco bezpieczne? Większość pojazdów Renault w crash-testach otrzymuje najwyższe noty (oznaczane gwiazdkami, aby były bardziej czytelne - maksymalnie 5). Takie pojazdy, jak Laguna, Mégane, Modus czy Espace, uchodzą za najbezpieczniejsze w swoich klasach. Przy Dacii Francuzi założyli z góry, że auto ma uzyskać wynik 3-gwiazdkowy - poziom, który przy nowych konstrukcjach jest najczęściej przekraczany.Z założeń firmy wynikało, że samochód ma być przede wszystkim tani, więc konstruowanie go także nie mogło pochłaniać olbrzymich sum. Renault skorzystało z gotowych elementów - platforma pochodzi od Modusa/Nissana Micry, silniki od Clio. Dzięki temu udało się sporo zaoszczędzić. Niestety oszczędności objęły także bezpieczeństwo. Zamiast najnowszej techniki skorzystano z niedrogich rozwiązań z przeszłości, co w zasadzie nie musi być wcale wadą. Ważne jest, co naprawdę dzieje się w razie wypadku. Z ogłuszającym hukiem Logan uderza w barierę i tuż po tym zostaje odrzucony w prawą stronę. Pierwsze wrażenie wcale nie jest złe - kabina pasażerska w dużym stopniu pozostała nienaruszona, przód auta aż do słupka okiennego uległ sprasowaniu. Obydwie poduszki powietrzne odpaliły, a manekiny znajdują się w akceptowalnych pozycjach. Drugie wrażenie jest już gorsze - drzwi kierowcy nie dają się otworzyć. Udaje się to dopiero przy użyciu sporej siły i ciężkich narzędzi. Powód? Prosty zamek drzwi z bolcem zakleszczył się. Renault wiedziało o tym zagrożeniu, ale pozostało przy takim tanim rozwiązaniu. Przepisy mówią bowiem, że w przypadku kolizji tylko jedne drzwi muszą dać się otworzyć. Ale co zrobić, jeśli akurat trzeba dostać się do osób siedzących po tej uszkodzonej stronie?Drugi poważny problem to wartości przeciążeń zmierzone na manekinach. Ich głowy zostały tak szybko wyhamowane, że w przypadku ludzi trzeba byłoby liczyć się z poważnymi obrażeniami mózgów lub nawet śmiercią. Powodem tego jest zamontowanie w Loganie starego systemu pasów bezpieczeństwa bez pirotechnicznych napinaczy i ograniczników siły napinania, więc pasażerowie w czasie kolizji poddawani są najpierw niezbyt mocnemu oporowi luźnego pasa, by potem niewspółmiernie mocno wyhamować. W takiej sytuacji na niewiele zdają się poduszki powietrzne, które odpaliły o 10 milisekund za późno i zbyt szybko opróżniły się z gazu. Na tym niestety nie koniec. Rzut oka w okolice stóp kierowcy-manekina pokazuje kolejne niebezpieczeństwo - pedał sprzęgła przemieścił się wyraźnie do góry, więc istnieje ryzyko zranienia nóg. Czy więc rumuńskie auto jest rzeczywiście tak niebezpieczne, czy był to tylko przypadek jednostkowy? Aby mieć pewność, przeprowadziliśmy drugi crash-test. Wynik był niewiele lepszy, ale przynajmniej poduszki odpaliły nieco precyzyjniej, reszta pozostała niestety bez zmian. Czy wynik naszego testu oznacza, że Logan jest autem niebezpiecznym? Przy obecnej promocji samochód jest bardzo ciekawą propozycją dla tych wszystkich, którzy cenią sobie przede wszystkim walory użytkowe i niską cenę, jeżdżą ostrożnie, a bezpieczeństwo nie jest dla nich priorytetem.
Twarda sztuka?
Jeszcze dwie minuty - informuje męski głos z megafonu w centrum zderzeniowym Dekry w Neumünster w Niemczech. Zaczyna się odliczanie do crash-testu Logana.