Począwszy od 2005 roku, do dziś skumulowane straty firmy przekroczyły 88 mld dolarów, a zadłużenie – blisko 172 mld (dwukrotną wartość aktywów). Po zwróceniu się 1 czerwca do sądu o ochronę przed wierzycielami (w ramach amerykańskiego prawa upadłościowego, tzw. Chapter 11) GM ma od 60 do 90 dni na reorganizację i stworzenie firmy, która będzie w stanie się rozwijać i być konkurencyjna.W ramach postępowania upadłościowego General Motors zostanie podzielony na dwie firmy: nową, która przejmie najwartościowsze aktywa w USA, Kanadzie i na świecie, oraz starą, do której trafią pozostałości wraz z zadłużeniem. W samych Stanach Zjednoczonych koncern zamknie co najmniej 11 fabryk, a kolejne 3 wstrzymają produkcję, pozostając w tzw. gotowości (z 47 zakładów w USA działających pod koniec 2008 roku w 2012 roku pozostanie 33). Zwolnienia obejmą 21 tys. osób, znacznie zredukowana zostanie też liczba dilerów – z ponad 6 tys. do ok. 4 tys. (do końca 2010 r. umowy franszyzowe nie będą przedłużone z ponad 1300 przedstawicielami, co de facto oznacza ich likwidację).
Nowy GM zachowa tylko cztery główne marki: Chevroleta, Cadillaca, Buicka i GMC. Pontiac i Saturn zostaną zamknięte lub sprzedane, a prawa do produkcji Hummera trafią do inwestora zagranicznego (na mocy wstępnego porozumienia nowym właścicielem zostanie chińska spółka Sichuan Tengzhong Heavy Industrial Machinery, która wyraziła gotowość kontynuacji produkcji i rozwoju produktowego marki).
Amerykański rząd za kwotę 50 mld dolarów (19,4 mld dotychczas udzielonej pomocy i dodatkowe 30 mld, które trafi do firmy w najbliższych tygodniach) stanie się właścicielem 60 proc. akcji koncernu. 12 proc. obejmie rząd kanadyjski i władze Ontario (w zamian za 9,5 mld dolarów wsparcia finansowego), 17,5 proc. otrzyma trust związków zawodowych (United Auto Workers i Canadian Auto Workers), a wierzyciele i właściciele obligacji koncernu – 10 proc., z prawem zakupu kolejnych 15 proc. na preferencyjnych warunkach.
Nowy General Motors będzie zarządzany przez dotychczasowy zespół kierowniczy, ale w składzie zarządu mają pojawić się dodatkowi przedstawiciele rządu USA, Kanady oraz jeden ze związków zawodowych. Rząd USA potwierdził, że nie planuje dalszych zastrzyków finansowych dla firmy i pozostanie jej głównym udziałowcem do czasu ponownego osiągnięcia przez nią samodzielności oraz płynności finansowej.GM poinformował: „Żadne z przedsięwzięć prowadzonych przez koncern poza Stanami Zjednoczonymi nie jest objęte złożonymi tam wnioskami sądowymi ani nadzorowaną przez sąd procedurą, a prowadzone postępowanie nie ma wpływu na obowiązujące zasady, warunki i ustalenia dotyczące pracowników GM Europe, dostawców zakładów w Europie, odbiorców, którzy zamówili nowe pojazdy, lub klientów, których pojazdy objęte są gwarancjami GM, emerytów i rencistów korzystających z planów świadczeń zapewnianych przez GM Europe oraz dilerów na Starym Kontynencie. Wszelka działalność w regionie Europy, Ameryki Łacińskiej, Afryki i Bliskiego Wschodu oraz Azji i Pacyfiku prowadzona jest bez zakłóceń”. Chyba jednak nie do końca.
W Europie koncern jest właścicielem Opla, Vauxhalla i Saaba. Ten ostatni został wydzielony ze struktur GM już w lutym, ogłosił upadłość i aktualnie poszukuje inwestora. Ma na to czas do 20 sierpnia. W przypadku Opla sytuacja wygląda inaczej. GM najpierw ogłosił, że poszukuje inwestora dla tej spółki, a pod koniec maja przekazał większość swoich europejskich aktywów, w tym prawa patentowe i zakłady produkcyjne, na rzecz Adam Opel GmbH. Chętnych na przejęcie niemieckiej marki nie brakowało. Ostatecznie po negocjacjach, w których brali udział przedstawiciele Fiata, funduszu Riplewood i kanadyjsko-austriacko-rosyjskiego konsorcjum reprezentowanego przez Magna International, zawarto wstępne porozumienie o współpracy z tym ostatnim.
Magna obejmie w Oplu 20 proc. udziałów, 35 proc. przypadnie rosyjskiemu bankowi Sbierbank, 10 proc. trafi do pracowników i dilerów Opla, a 35 proc. zachowa nowy GM. Dzięki temu porozumieniu rząd niemiecki zapewni firmie Adam Opel finansowanie pomostowe na kwotę 1,5 mld euro (500 mln przekazano już w ub. tygodniu) i udzieli gwarancji kredytowych na łączną kwotę 4,5 mld euro. Ostateczne rozstrzygnięcia w sprawie przyszłości Opla/Vauxhalla mają zapaść w ciągu 5 tygodni.Magna to największy na świecie wytwórca części samochodowych. Jej austriacki oddział zajmuje się również produkcją kilku modeli aut na zamówienie firm zewnętrznych (m.in. Saaba 9-3 Cabrio, Mercedesa klasy G, BMW X3, Chryslera 300 C, Jeepów Grand Cherokee i Commandera, Aston Martina Rapide’a i Porsche Boxstera oraz Caymana).
Sbierbank to największy w Rosji bank detaliczny. Partnerem Opla zostanie również GAZ, znany z produkcji modelu Wołga, należący do oligarchy Olega Deripaski, zresztą dawnego udziałowca Magny z aspiracjami na zakup pakietu General Motors, a obecnie borykającego się z kłopotami finansowymi. Wkładem firmy GAZ w spółkę ma być fabryka w Niżnym Nowogrodzie oraz dostęp do sieci dilerskiej i wielkiego potencjału rynku rosyjskiego (firma już potwierdziła, że jest w stanie uruchomić produkcję Opla w ciągu 6-9 miesięcy). Umowa ma akceptację władz rosyjskich i nie dziwi nikogo, że wywołała lawinę komentarzy politycznych. To pierwszy w historii przypadek przejęcia dużego koncernu zachodniego przez rosyjską firmę.Obecnie wiadomo, że Magna zobowiązała się do kontynuowania działalności 4 niemieckich fabryk (w Europie GM ma ich 10) i inwestycji rzędu 500-700 mln euro. Zapowiedziała też, niestety, redukcje zatrudnienia, które mają objąć 8-9 tys. osób. Poza Niemcami władze pozostałych krajów, w których są fabryki GM (Wielka Brytania, Belgia, Hiszpania), już zabiegają o utrzymanie w nich produkcji, szykując własne programy wsparcia.
Wielkim spokojem natomiast wykazuje się polski rząd, który na razie nie widzi potrzeby interwencji w sprawie fabryki Opla w Gliwicach, za co już został skrytykowany przez opozycję. Czy polski zakład powinien czuć się zagrożony? Z ekonomicznego punktu widzenia z pewnością nie ma ku temu żadnych powodów. To jedna z najnowocześniejszych i najwydajniejszych fabryk GM nie tylko w Europie, lecz także na świecie, więc jej zamknięcie byłoby finansowo nieuzasadnione. Tym bardziej że już jesienią w Gliwicach rozpocznie się produkcja najnowszej generacji Astry, bardzo ważnego modelu w ofercie Opla.
Umowa z Rosjanami może w końcu okazać się szansą na rozwój, bowiem Opel chciałby zdobyć w ciągu najbliższych 5-6 lat 20 proc. udziału w tamtejszym rynku, a nowoczesny zakład w Gliwicach, z mocą produkcyjną rzędu 250 tys. aut rocznie, stanie się w takiej sytuacji niezbędny. Jest jednak jeszcze aspekt polityczny, a historia uczy, że często z ekonomią ma on niewiele wspólnego. Tu pole do popisu będzie miał polski rząd.