Logo
WiadomościAktualnościW goglach do mety

W goglach do mety

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Italian Baja rozpoczyna także nową serię FIA Baja - wyścigów-rajdów, które oprócz Włoch odbędą się także w Hiszpanii, Portugalii i Grecji. Na liście startujących znalazło się ponad 160 pojazdów - 70 samochodów, 2 ciężarówki, 70 motocykli, 20 quadów oraz 2 sidecary.

W goglach do mety
Zobacz galerię (4)
Auto Świat
W goglach do mety

Oprócz Jutty Kleinschmidt we Włoszech stawiła się cała światowa czołówka "cross-country", nie zabrakło także Polaków. W Italian Baja świetnie zaprezentowała się załoga Łukasz Komornicki i Rafał Marton.Italian Baja bardziej niż rajd przypomina wielki wyścig terenówek, które rywalizują w kamienistym korycie wyschniętej rzeki Cellina. Łącznie liczy 600 km odcinków specjalnych. Zdecydowanym faworytem we Włoszech był Jean-Louis Schlesser, startujący na buggy własnej konstrukcji. Próby dogonienia go spełzły na niczym. Jego największy konkurent Jean-Pierre Fontenay z fabrycznego teamu Mitsubishi skończył rajd na drugim miejscu. Trzecia pozycja przypadła Kenjiro Shinozuce (także Mitsubishi).Polacy - Łukasz Komornicki i Rafał Marton - potraktowali start w Italian Baja jako trening przed całym cyklem rajdów, w których chcą pojechać w pucharze świata. Włoski rajd to dopiero pierwszy krok, później Łukasz Komornicki (syn znanego rajdowca Krzysztofa) będzie rywalizować w Tunezji, Maroku, w osławionym rosyjskim Master Rally i w Emiratach Arabskich, zaś sezon chciałby zakończyć udziałem w Rajdzie Paryż-Dakar. W Italian Baja Polacy pojechali Mitsubishi Pajero T2 i zaskoczyli wszystkich świetną postawą. Na prologu byli na 21 miejscu, po pierwszym odcinku mimo kłopotów z ogumieniem zmieścili się w trzeciej dziesiątce.Wydawało się, że Komornicki z Martonem mają ogromne szanse na zajęcie pierwszego miejsca wśród samochodów T2 z silnikami Diesla. Niestety, nie udało się. Zawinił Niemiec Schmidt, który podczas próby wyprzedzenia go przez Polaków zepchnął ich do przydrożnego rowu! Mitsubishi naszej załogi czterokrotnie dachowało. Po tym wypadku Komornicki z Martonem podjęli decyzję, że będą ścigać się dalej. Po wypadku auto Polaków zostało dopuszczone do dalszej jazdy warunkowo (oprócz pogniecionego nadwozia pojazd nie miał przedniej szyby). Załoga musiała jechać dalej w motocyklowych goglach! Trzeba przyznać, że spisali się bardzo dobrze. Chociaż spadli na 53 miejsce, mozolnie odrabiali straty. W ostatnim dniu rajdu w 240-kilometrowym maratonie wyprzedzili kilkanaście samochodów i uplasowali się na 36 miejscu. Rajd kończył się w Bibione, nadmorskim kurorcie nad Adriatykiem. W wyścigu na plaży Polacy mieli jednak pecha, przedziurawili 2 opony, co ostatecznie zepchnęło ich na 42 miejsce w klasyfikacji generalnej. Komornicki z Martonem pokazali jednak, na co ich stać, i na mecie zdobyli zasłużone brawa. Nikt nie ukończył jeszcze Italian Baja tak uszkodzonym samochodem!

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: