Logo
WiadomościAktualnościW rallycrossie trochę nudno

W rallycrossie trochę nudno

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Dominacja w czołówce nie oznacza jednak, że na torze brakuje emocji. Co prawda publiczność wciąż nie dopisuje (zwłaszcza że zimny wiatr i przelotne deszcze nie zachęcały do dłuższego przebywania na trybunie), jednak najwytrwalsi kibice mogli oglądać dość ostrą walkę, a nawet efektowne dachowania.

W rallycrossie trochę nudno
Zobacz galerię (1)
Auto Świat
W rallycrossie trochę nudno

W klasie pierwszej zanosiło się na małą niespodziankę - ostry atak przypuścił Mateusz Tarasiewicz, który wygrał trening oficjalny i dwa biegi kwalifikacyjne, zajmując bezapelacyjnie pierwsze miejsce na starcie do finałów. Tam jednak po dość zaciętej choć raczej krótkiej walce musiał pogodzić się z dominacją Jankowskiego. Coraz więcej emocji zaczynają dostarczać kierowcy w drugiej klasie (Fiaty CC i SC). Do drugiej rundy zgłosiło się aż 18 zawodników. Na pogodzenie czołowej dwójki - Białowąsa i Ryzińskiego coraz większą ochotę ma Piotr Koc i Łukasz Złotnicki, jednak chęć dobrego występu ten pierwszy przypłacił efektownym dachowaniem w trzeciej serii kwalifikacyjnej. W finale pierwszy po kwalifikacjach Artur Ryziński zrewanżował się Wojciechowi Białowąsowi za pierwszą eliminację i na podium tym razem pierwszy był Artur.W klasie 3 i 6 obyło się bez niespodzianek - wśród aut z silnikami o pojemności do 1600 ccm (klasa 3) Janusz Siniarski po raz kolejny nie dał rywalom szans. Ciekawostką było pojawienie się Marcina Laskowskiego nie w Peugeo-cie, a w Skodzie Felicii. Dominację Groblewskiego starał się przełamać, zwyciężając w jednym z biegów kwalifikacyjnych, Michał Kunicki. Jednak w finałach doskonale przygotowane Polo dotarło do mety jako pierwsze.Na niezłe zamieszanie zanosiło się w najmocniejszej klasie czwartej - pechowiec z poprzedniej eliminacji (wybuch silnika) znany z ostrej walki Mariusz Stec miał stanowić konkurencję dla Focusa Bohdana Ludwiczaka. A że moc silników u obydwu panów przekracza 600 KM, zapowiadała się naprawdę ostra walka. Problemy olsztynianina ze skrzynią biegów sprawiły że mogło stać się to faktem - łupem Steca padł trening oficjalny i dwa biegi kwalifikacyjne, co zapewniło mu pierwsze pole startowe w finale. Doskonały start Ludwiczaka pozwolił mu objąć prowadzenie, a napór Steca zakończył się poważną awarią i nieukończeniem biegu. Nie był to jednak koniec problemów Steca - jego samochód został oprotestowany, protest uznano, a zawodnik wykluczony znów odjechał z toru bez punktów.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: