- Typowe polskie wakacje 2020 r.? Samochodem nad Bałtyk, nieco rzadziej w góry
- Od połowy czerwca ruch drogowy zaczął wracać do normy
- Pandemia zmieniła część urlopowych preferencji Polaków
No dobrze, o ile samochód zawsze był popularnym środkiem wakacyjnego transportu, a polskie plaże i góry latem nigdy nie mogły narzekać na brak zainteresowania, o tyle w tym roku – głównie ze względu na pandemię – sytuacja wygląda jest wyjątkowa. Otóż aż 78 proc. z ponad 1200 respondentów, którzy wzięli udział w badaniu, zadeklarowało, że tegoroczne wakacje spędzi w Polsce, a tylko 9 proc. wskazało zagranicę. Jako główny środek transportu samochód wskazało 93 proc. ankietowanych, należy jednak pamiętać o tym, że w tej grupie docelowej jest to zawsze dominujący wynik. Niemniej 93 proc. to już rezultat, który naprawdę robi wrażenie.
Wymowne okazują się też inne dane. Aż 70 proc. respondentów przebadanych przez Naviexpert i Mazdę potwierdziło, że pandemia zmieniła ich podejście do wakacyjnych podróży. W jaki sposób? 55 proc. unika zatłoczonych miejsc, a 17 proc. zamiast hoteli w popularnych kurortach wybiera mniej oblegane pensjonaty i obiekty agroturystyczne, oddalone od zatłoczonych miejscowości. 7 proc. zrezygnowało z wyjazdu nad morze/w góry na rzecz odkrywania mniej znanych zakątków Polski, aż 16 proc. zrezygnowało z dłuższego urlopu na rzecz kilku krótszych wyjazdów bliżej miejsca zamieszkania.
Ale jest też druga strona medalu. Bo jak się okazuje, nie wszystko jest inne niż rok temu. O ile w maju ruch drogowy był znacznie mniejszy niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, o tyle od końca czerwca znów masowo wsiedliśmy za kierownicę. Wiadomo – wakacje, ludzie spragnieni odpoczynku po tygodniach siedzenia w domach. I tak, dane z weekendu czerwcowego i pierwszych tygodni tegorocznych wakacji porównywane z danymi z tożsamych okresów ubiegłego roku są… praktycznie na identycznym poziomie dla kilku parametrów.
Dotyczy to m.in.: średniej dobowej liczby kilometrów (ok. 64 km) oraz łącznej liczby kilometrów pokonywanych przez aktywnych użytkowników nawigacji. Niemal identyczny jest też rozkład procentowy podróży o określonej długości we wszystkich pokonywanych trasach. Przejazdy do 10 km stanowią blisko 10 proc. wszystkich tras, odcinki od 10 do 50 km – prawie 43 proc., trasy w przedziale 50-80 km – niemal 13 proc., a podróże między 80 a 200 km – 19 proc. Dłuższe wyjazdy – między 200 a 500 km stanowią z kolei blisko 13 proc., natomiast te przekraczające 500 km ponad 2 proc. I nic w sumie dziwnego, Polska nie jest jakimś bardzo dużym państwem, bo nawet jadąc z południa kraju nad morze zazwyczaj zamykamy się w owych 500 km.
Brak wyraźnych zmian w danych drogowych może wydawać się zaskakujący w odniesieniu do trwającej pandemii. – Praktycznie do końca maja widzieliśmy w statystykach niższe wartości niż sprzed roku. Od weekendu czerwcowego możemy powiedzieć, że ruch wrócił do normy. Wtedy także wróciło zainteresowanie trasami dłuższymi niż 200 km – tłumaczy Katarzyna Przybylska z Telematics Technologies, będącej właścicielem marki NaviExpert. Widzimy także spore zainteresowanie weekendowymi podróżami. Mimo że więcej kierowców korzysta z naszej nawigacji na co dzień, to w weekendy (sobota, niedziela) średnia liczba kilometrów pokonywanych przez statystycznego – aktywnego użytkownika aplikacji jest o blisko 29 proc. wyższa (77 km)! Szczególnie na tym tle wyróżniają się niedziele. To właśnie tego dnia przeciętny użytkownik nawigacji pokonuje najwięcej kilometrów, bo średnio 81. W tygodniu roboczym średnia to 60 km.