Jak podaje "Newsweek", przez ostatnie dwa miesiące ropa naftowa na świecie wyraźnie podrożała. Baryłka ropy Brent jeszcze w połowie lipca kosztowała 307 zł, ale już w połowie września jej cena wzrosła do 410 zł. Tymczasem na polskich stacjach Orlenu ceny są wyjątkowo niskie.

Przeczytaj także: Są prognozy cen paliw na poniedziałek. To może być początek końca cudu paliwowego

Z raportu biura maklerskiego "Reflex" wynika, że 5 października 2023 r. średnia cena detaliczna benzyny 95 wynosiła w Polsce jedynie 6,06 zł za litr, zaś oleju napędowego 6,10 zł/l. Według "Newsweeka" przy takich globalnych cenach ropy, benzyna powinna kosztować przeszło 7 zł za litr.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Tanie paliwo w Polsce: kierowcy tankują na zapas

Tak niskie ceny zachęcają klientów do tankowania na zapas: nie tylko do baku samochodu, ale także do zbiorników. Nie wiadomo przecież, jak długo paliwo będzie tak relatywnie tanie, kiedy przyjdą podwyżki i w jakim stopniu okażą się dotkliwe. Niestety, na niektórych stacjach Orlenu paliwa już nie ma.

Przeczytaj także: Gnał czerwonym Ferrari po Częstochowie 144 km/h. Raczej nie spodziewał się takiego finału

A teraz mamy kolejny rozdział tej opowieści. Na niektórych stacjach Orlenu widziano wojskowe cysterny. O co chodzi?

Wojskowe cysterny na stacjach Orlenu. Skąd tam się wzięły?

Do sprawy odniósł się sam Orlen, publikując specjalne oświadczenie m.in. na portalu X (Twitter). Koncern paliwowy potwierdził, że "tak jak wielokrotnie w przeszłości (np. podczas wzmożonego ruchu w okresie letnim) wojskowe cysterny wspierają naszą logistykę w szybszych dostawach paliw produkowanych i importowanych przez Orlen".

Koncern odniósł się również do informacji, jakoby firma z powodu niskiej podaży paliw sięgała po wojskowe rezerwy. W oficjalnym komunikacie czytamy: "jednoznacznie dementujemy pojawiające się w internecie sugestie o wykorzystywaniu przez Orlen wojskowych rezerw paliwowych" Jednocześnie Orlen "apeluje o rzetelne przekazywanie informacji".