Auto Świat Wiadomości Aktualności Wszedłem na płytę warszawskiego lotniska. To, co tam zobaczyłem, robi niesamowite wrażenie

Wszedłem na płytę warszawskiego lotniska. To, co tam zobaczyłem, robi niesamowite wrażenie

Wszechobecny hałas startujących, lądujących i kołujących samolotów, zapach paliwa lotniczego, ciągły ruch — z tym na co dzień stykają się operatorzy holowników, którzy na warszawskim lotnisku im. F. Chopina wypychają samoloty spod terminalu lub stanowisk postojowych. Z bliska przyjrzałem się, jak wygląda praca operatora holownika.

Kalmar TB 190
Zobacz galerię (18)
Auto Świat / Mariusz Kamiński
Kalmar TB 190
  • Na warszawskim lotnisku do wypychania/holowania samolotów wykorzystywane są zarówno holowniki z dyszlami, jak i bardziej uniwersalne wersje bezdyszlowe
  • Cały proces związany z wypychaniem samolotu wymaga współpracy kapitana statku powietrznego, koordynatora rejsu oraz operatora holownika
  • W zależności od modelu holownika można obsługiwać samoloty o wadze od 50 do nawet 600 t, w tym maszyny takie jak "Jumbo Jet" lub Airbus A380
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Z pozoru wydaje się, że wszystko odbywa się powoli. Szczególnie gdy siedząc w samolocie, czeka się już na odlot. Tymczasem w rzeczywistości cała procedura związana z wypchnięciem statku powietrznego z miejsca na płycie postojowej (jeśli samolot nie ma możliwości wyjechania do przodu na drogę kołowania) lub spod terminalu zajmuje zaledwie kilka minut. Co więcej, przyglądając się jej z bliska trudno nawet znaleźć te elementy, które można by usprawnić, aby przy zachowaniu najwyższego poziomu bezpieczeństwa cały ten proces uprościć lub przyspieszyć.

Autor Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji