Niestety w pierwszym zakręcie wjechał w niego Włoch Massimiliano Pedala. Zniszczenia Leona były na tyle poważne, że Polak musiał wycofać się z dalszej rywalizacji na niemieckim torze w Oschersleben.

Kierowcy rozpoczęli wyścig ze startu lotnego – pierwsze okrążenie formujące pokonali w wolnym tempie i wjeżdżając na prostą startową zaczęli przyspieszać.

W momencie zapalenia się zielonego światła cała stawka mogła zacząć się tasować i wyprzedzać. Wtedy Damian Sawicki, który pierwszy raz w karierze startował do wyścigu w taki sposób, objął prowadzenie wyprzedzając Węgra Norberta Michelisza.

Gdy zawodnik z Kudowy Zdroju wjeżdżał jako pierwszy w lewy ciasny zakręt, poczuł mocne uderzenie. Tuż przed nim przemknął Leon Massimiliano Pedali, uderzając w przód auta Damiana. Kolizja była na tyle mocna, że wyrwało chłodnicę oraz cały jej osprzęt układu hydraulicznego.

Pojazd nr 48 spadł na 9. pozycję i pokonał jeszcze 4 okrążenia. Niestety bez sprawnego układu chłodzącego dalsza jazda była niemożliwa, gdyż silnik strasznie się przegrzewał.

Na piątym okrążeniu Damian zjechał zdemolowanym samochodem do boksu i wycofał się z rywalizacji.

Tak to było...

I koniec marzeń o sukcesie...

Damian nie wystartuje...

... także do drugiego wyścigu, bowiem uszkodzenia spowodowane kolizją z Massimiliano Pedalą są zbyt duże, aby udało się je naprawić w tak krótkim czasie.

Damian Sawicki: Nie mogę uwierzyć w to, co się dziś stało. Jeszcze nie mogę dojść do siebie po wyścigu... Podium, a może nawet zwycięstwo w mistrzostwach Europy, było dziś w zasięgu ręki.

Po tak fantastycznym pierwszym dniu i wywalczeniu drugiego pola startowego liczyłem dziś na porządny wynik. Pierwszy raz w życiu rozpoczynałem wyścig ze startu lotnego i nie wiedziałem jak mi to wyjdzie. Okazało się, że wyszło bardzo dobrze bo objąłem prowadzenie. Przejechałem jako lider mistrzostw Europy może 200-300 metrów i wtedy poczułem potężne uderzenie. To był Massimiliano Pedala. Pojechał prosto w lewym ciasnym zakręcie. Nie było mowy, żebyśmy obaj się tam zmieścili ale on miał inne wyobrażenie o sytuacji. Zniszczył cały mój układ chłodzący w Leonie, przód karoserii, podłogę i parę innych rzeczy. Zaraz po wypadku nie wiedzieliśmy, że chłodnica nie pracuje i starałem się jechać dalej, odrabiać straty. Okazało się jednak, że motor potwornie się przegrzewa i musiałem zjechać z toru. To był brutalny koniec marzeń o sukcesie...

Teraz musimy się pozbierać i przegrupować. Zniszczenia Leona są na tyle poważne, że znacznie przekraczają nasze możliwości budżetowe w tej chwili i gdyby chcieć je naprawić musiałoby to potrwać kilka dni, a kolejny wyścig już jutro. Jest mi ogromnie szkoda straconej szansy, ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa odnośnie mojego startu w Mistrzostwach Świata Samochodów Turystycznych. Nie poddaję się.

Serdecznie dziękuję wszystkim kibicom i fanom za ogromne wsparcie, zarówno w kraju jak i tu na torze. Dziękuję za wiarę we mnie i w moje możliwości oraz nieocenioną pomoc, jakiej udzielili mi Miasto Poznań, sieć hotelowa Start Hotel, firma logistyczna Panopa, sklep internetowy watchmix.com oraz Antyradio i Planeta FM. Przykro mi, że ta przygoda tak szybko się skończyła. Początek mieliśmy fenomenalny. Niestety, taki jest sport.