Jak jest teraz? Zamknięty w ognioodporny kombinezon kierowca-cyborg siada w bolidzie, który jest nieziemsko szybki i nieziemsko zaawansowany technicznie, po czym w iście komputerowy sposób, z zaprzeczeniem wszelkich zasad, o których uczyłem się na fizyce w szkole, przejeżdża tor.
Nie ma w tym zabawy, humoru, bezpretensjonalności. Wszystko jest na poważnie, na serio, na śmierć. A jak było kiedyś?
Auta nie były tylko oblepione przez sponsorów logami marek, ale miały też namalowane płomienie lub inne wymyślne rzeczy zagrzewające do walki i poprawiające humor.
Nikt się tak maksymalnie w sobie nie spinał, nie brał wszystkiego na poważnie, nie puszył się. Ot, faceci wsiadali do swoich aut i jechali w to samo miejsce.
Kto wygrał, to wygrał, ale ważniejsze było samo uczestnictwo w imprezie. Znalazłem kilka zdjęć, które świetnie oddają atmosferę tamtych czasów. Choć oldschoolowe wyścigi miały pewną wadę – nie było na nich sexy dziewczyn.