To ciągły proces uczenia. I to nie tylko w F1, to samo odczuwałem w Formule 3000 czy serii CART. Jedyna różnica polega na tym, że w F1 codziennie trzeba osiągać te granice. Nie ma właściwie ani chwili wytchnienia, zawsze jestem w samochodzie, albo się ścigam, albo testuję.Co było dla Ciebie największym wyzwaniem w tym pierwszym sezonie F1?- Najtrudniejsze w F1 jest osiągnięcie optymalnych nastawów samochodu. W samochodzie CART dzięki gładkim oponom nawet przy nieudanych nastawach można uzyskać niezły wynik. Takie samochody wybaczają o wiele więcej. W F1 - jeśli masz złe nastawy - jesteś z góry przegrany. Bez prawidłowego wyważenia na kilku okrążeniach można zupełnie zniszczyć opony. To było o wiele trudniejsze, niż sobie wyobrażałem.Co jeszcze Cię zaskoczyło?- Że z miejsca wygrałem jeden wyścig i trzykrotnie zdobyłem pole position. Nie spodziewałem się, że w pierwszym roku tyle osiągnę.Bardzo negatywnie oceniam nastroje w F1. W porównaniu z serią CART atmosfera w Formule 1 jest strasznie napięta. Trzeba być bardzo silnym psychicznie, żeby przetrwać w tym cyrku. Ja akurat tę zdolność posiadam, niemniej kosztowało mnie to sporo czasu i wysiłku, by przystosować się do tego nowego otoczenia.Nie tęskniłeś czasami za serią CART?- Nie. Zawsze chciałem jeździć w F1. Od dziecka. A szansa, by ścigać się u Will-iamsa, nie trafia się często. W całej Twojej karierze koledzy z zespołu byli nie tylko Twoimi przyjaciółmi, ale pobitymi konkurentami. Pewnie ciągłe znoszenie wyższości Ralfa Schumachera nie było łatwe?- Przecież byłem tu zupełnie nowy. Wiedziałem, że muszę się dużo nauczyć. Ralf jest tu od 5 lat. To był jego trzeci sezon u Williamsa. Poza tym miał już dużo doświadczeń z oponami bieżnikowymi. Miał nade mną od razu przewagę.Od początku wiedziałem, że niełatwo będzie go pokonać. W ostatnich wyścigach wypadałem lepiej. To cieszy. Nie rozmawiamy ze sobą, każdy pracuje inaczej. Ale w sumie uzupełniamy się i popychamy cały zespół w przód. To pozytywne. Ale w serii CART bardzo przyjaźniłeś się z Jimmym Vasserem.- Tak, jesteśmy wciąż przyjaciółmi. Z Ralfem jest inaczej. On robi swoje, ja swoje. Fakt, że ze sobą nie rozmawiamy, nie oznacza, że nie współpracujemy nad usprawnianiem auta. Łączą nas zawodowe stosunki.Wielu kierowców w F1 to ludzie sławni. Jak oceniasz swoich rywali?- To trudne pytanie. W F1 jest kilku wspaniałych kierowców, którzy w pełni zasługują na to, by o nich mówić jako o najlepszych na świecie. Na przykład Michael Schumacher. To twardziel. Ma nieprawdopodobnie wielkie doświadczenie. Poza tym jest rzeczywiście cholernie szybki i ma za sobą niezwykle silny team. Czy to właśnie Michael był dla Ciebie wzorem i celem do pokonania, kiedy wchodziłeś do F1?- Kiedy przyszedłem do F1, nie myślałem o Michaelu. Przyszedłem tu, bo zawsze tego chciałem. Muszę myśleć o sobie, a nie o kimkolwiek innym.Gdybym od początku wziął na celownik tylko Michaela, straciłbym z oczu własne zadania. Najpierw musiałem się przywyczaić do teamu i samochodu. A to trwało. A kiedy czujesz, że dajesz z siebie na torze wszystko, rezultaty przyjdą same.Chciałbyś mieć taką pozycję jak Michael w Ferrari? Korzystać ze statusu numeru 1?- Williams nigdy nie wyznaczał swojego numeru 1. I myślę, że tak jest lepiej.U Williamsa nikt nie jest faworyzowany. Obaj kierowcy dostają do dyspozycji taki sam materiał. Różnice są tylko w samochodzie zastępczym. W jednym wyścigu "muł" jest zestrojony pod Ralfa, w kolejnym pode mnie. Ale mechanicy potrafią w ciągu pięciu minut to odwrócić, więc i pod tym względem jesteśmy równoprawni.Być numerem 1 ma sens tylko wtedy, jeśli do dyspozycji są nowe części, wykonywane w pojedynczych egzemplarzach. Ale to się nie zdarza u Williamsa.Jak oceniasz postępy, jakich dokonał w tym roku zespół BMW-Williams?- Na początku sezonu nie było łatwo stawiać jakichkolwiek prognoz. Mieliśmy nadzieję, że uda się nam wygrać jeden wyścig, może dwa. Nie marzyliśmy nawet o czterokrotnym tryumfie, czterokrotnym pole position i ośmiokrotnym najlepszym czasie okrążenia.Przez cały ten rok systematycznie pięliśmy się w górę, poprawialiśmy się. W nadchodzącym sezonie liczę na to samo. A dokładnie: nie widzę żadnego powodu, dla którego nie mielibyśmy jechać po tytuł.
Zawsze marzyłem o F1
Czy w ciągu tego roku poprawiłeś swój styl jazdy?- Poprawiłem? Chyba nie można tego tak określić. Za każdym razem, kiedy wsiadam do auta, czegoś się uczę.