. trzy tygodnie przed wyruszeniem karawany z Champ de Mars. Dwaj ściganci otrzymali propozycję udziału w Toyota Trophy podczas rozmów z firmą Lease Plan, dotyczących wynajęcia Vipera na 24 godziny Le Mans. Zupełnie w ciemno, bez jakiegokolwiek przygotowania, w ostatniej chwili załatwiając wizy i szczepienia ochronne, w pierwszy dzień świąt wyruszyli z kraju busem pożyczonym od Leszka Kuzaja. Kierunek: Champagne pod Le Mans, gdzie firma Tepac Daniela Vergnesa i Jerome Boussiera, składała 125-konne turbodiesle.Pozostali uczestnicy Trophy wcześniej odebrali pojazdy, przeszli obóz przygotowawczy połączony z testami, opanowali na specjalnym kursie tajniki nawigacji satelitarnej. Andrzej i Maciek zapoznali się z Toyotą już po starcie, a GPS rozpracowali dopiero w Afryce. Nie mówiąc o tym, że dostał im się używany Land Cruiser, weteran Rajdu Paryż - Kair z 12000 kilometrów na liczniku.Pierwszy odcinkek specjalny został przejechany przez Stańcę z założenia bardzo wolno. Na drugą próbę w okolicy Chateau Lastours, za kierownicę usiadł Dziurka (obaj panowie, kierowcy z ambicjami, przez cały rajd zamieniali się miejscami). Stwierdził, że 2,5-tonowa "ciężarówka" pod górę staje w miejscu - i wykręcił siódmy czas w gronie dwunastu pucharowych Toyot. Plaża z hopkami pod hiszpańskim Castellon stanowiła raj dla motocrossowca Stańcy - zwycięstwo w Trophy, skoki nie gorsze niż Hondą, która nadal stoi u Maćka w garażu. Partner w zbyt luźno zapiętych pasach doznał stłuczenia kości ogonowej.Skończyły się pokazówki dla widzów, rozpoczęła Afryka i prawdziwy Dakar oraz nieuniknione problemy z nawigacją. Żaden z członków załogi nr 309 nigdy nie pełnił funkcji pilota! Podczas forsowania gór Atlas po czterech kilometrach zawracali, następnie przyspieszyli, żeby odrobić stratę, uderzyli o skałę i przebili oponę. Dwukrotne dachowanie w wykonaniu Duńczyków uratowało naszych przed ostatnim miejscem w Trophy.Pierwszy długi etap z metą w Ouarzazate przyniósł awans do szóstki, choć Paul Belmondo oddalił się na dwie godziny. Kiedy polska Toyota ugrzęzła w piaskach ergu Chebbi, natychmiast znalazło się ośmiu chętnych Marokańczyków, oferując pomoc w zamian za 400 dirhamów. Dziurka nadal cierpiał z powodu stłuczonej kości ogonowej. Trzeciego dnia w Afryce GPS został opanowany i od tej pory nie było kłopotów ze znajdowaniem szlaku. Doskonalono wymianę przebitych opon (Toyota wiozła trzy zapasówki). Zaczął szwankować silnik, karmiony kiepskiej jakości miejscową ropą. W drodze do Smary komputer znacznie ograniczał obroty, uniemożliwiając wyścigi z de Wagterem i Belmondo. Media zauważyły Polaków z innego powodu - wręczyli zapasowe koło Franco Picco, któremu przytrafił się czwarty "kapeć", choć tak naprawdę Włosi zablokowali oes i stwierdzili, że nie przepuszczą naszych, dopóki nie dostaną koła!Mauretańska Sahara piętrzyła przeszkody, ałopaty były często w ruchu. Dwa razy zakopali się na ósmym etapie. Szwankująca pompa paliwa limitowała prędkość maksymalną do 80 km/godz. Libert i Belmondo osiągnęli biwak w El Ghallaouyia niemal trzy godziny wcześniej niż Maciek i Andrzej. Następnego dnia zaproponowano załogom pętlę po pustyni, z czterema punktami kontroli przejazdu. Na pokonanie 518 km obowiązywał limit 12 godzin - jego przekroczenie choćby o minutę powodowało 5 godzin kary. Polakom zabrakło kwadransa... - Zadecydował nasz brak doświadczenia w jeździe po piasku. Dopiero tam nauczyliśmy się, że przed wydmami trzeba spuścić powietrze z kół niemal do zera i wtedy Toyota idzie jak burza, nie zatrzymując się na żadnej wydmie - mówił Andrzej Dziurka. Mała pociecha, że kary objęły także pięć innych załóg w Trophy. Belmonda i Martineza już nie udało się dogonić.Po dniu przerwy w Atarze, rozpoczął się polski serial w Toyota Trophy. Biały pojazd z reklamami "Auto ŚWIATA" okazał się najszybszy na dziesięciu etapach po kolei - aż do mety w Dakarze nikt nie pokonał w pucharze Maćka i Andrzeja, którzy na zmianę windowali rekordowy wynik Land Cruisera w klasyfikacji generalnej. Ostatecznie do kronik trafiło 19 miejsce Stańcy, uzyskane podczas przedostatniego etapu.Przegrzewał się silnik, szwankowały amortyzatory - wszystkie pucharowe Toyoty zaczęły się sypać. Paul Belmondo, piąty raz w rajdzie i wreszcie na mecie, przyprowadził ocalałe pięć pojazdów - na 29. pozycji w rajdzie. Bohater hiszpańskich Baja, Carlos Martinez finiszował za synem aktora Jean-Paula, o kwadrans wyprzedzając Stańcę i Dziurkę. Miał jednak na koncie cztery godziny kary mniej niż Polacy. Stawkę w Trophy zamknęły Belgijki - Vanina Ickx, córka sześciokrotnego zwycięzcy Le Mans, Jacky Ickxa, oraz prezenterka telewizyjna Dagmar Liekens.Janusz Śmiłowski
Galeria zdjęć
Zmienili dyscyplinę
Zmienili dyscyplinę